Wystawione 11 lutego „Wyzwolenie” Radosława Rychcika jest nieudaną próbą nawiązania do dramatu, w którym 114 lat temu ze sceny przy pl. Świętego Ducha rzucono w twarz Polaków bardzo gorzkie, lecz oczyszczające słowa.
Reżyser, przygotowując swój twór sceniczny, zastanawiał się – jak sam przyznaje: „Co właściwie znaczy wyzwalać? Przywrócić wolność, niezależność? Uwolnić z czegoś krepującego ruchy, spowodować nagłe uzewnętrznienie się? Pozbyć się jakichś cech, uczuć?”. Niestety, miał przy tym pomysły lub – ujmując dosadniej słowami Ferdka Kiepskiego z serialu „Świat według Kiepskich” – „miał pomysła” i urządził dramatowi „teksańską masakrę piłą mechaniczną”.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.