- Są takie momenty w życiu, kiedy przez nasze postępowanie mamy poczucie, że Pan jest nam zabrany. Nie dlatego, że sam tego chciał, lecz przez to, że takie są nasze decyzje - mówił bp Grzegorz Ryś.
3 marca wieczorem przewodniczył on Mszy św. odprawionej u sióstr karmelitanek w ramach wielkopostnej pielgrzymki wiernych do kościołów stacyjnych.
Na wstępie podziękował zebranym za przeżywanie Wielkiego Postu właśnie w drodze - od miejsca do miejsca, od kościoła do kościoła. Przekonywał też, że sam post jest drogą, której celem jest Triduum Paschalne i odnowienie przyrzeczeń chrzcielnych.
Jak zauważył, Jezus w Piśmie Świętym mówi wyraźnie, że powodem postu jest brak Oblubieńca. - Są takie zdania, które wybijają nas ze „świętego spokoju”, który się bierze ze słów Jezusa: "Jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata" - wyjaśnił.
Zdaniem biskupa, poczucie pewności daje nam również świadomość, że jesteśmy członkami Kościoła, który jest "zbudowany na skale, a bramy piekielne Go nie przemogą".
Jak tłumaczył, to są z kolei zdania, które wyznaczają nam horyzont nadziei, choć nie mogą być odczytywane w sposób magiczny. Pomimo tych zapewnień Jezus przecież sam zapowiada post swoich uczniów.
- To znaczy, że w naszym doświadczeniu jest miejsce na post, a nie tylko na nasycenie. Jest w naszym życiu doświadczenie nie tylko światła ale i ciemności. Jest w naszym życiu doświadczenie bycia z Oblubieńcem i doświadczenie tego, że On może być nam zabrany - mówił bp Ryś.
Tłumaczył jednak, że często przeżywamy takie chwile, kiedy nawet przy najlepszych swoich pragnieniach nie dostrzegamy przy nas Jego obecności. Wszystko to spowodowane jest naszym grzechem, którego konsekwencji nawet nie potrafimy sobie wyobrazić.
- Są takie momenty w życiu, kiedy przez nasze postępowanie mamy poczucie, że Pan jest nam zabrany. Nie dlatego, że sam tego chciał, lecz przez to, że takie są nasze decyzje - wyjaśnił.
Stwierdził również, że 3 marca był szczególnym dniem w naszej wielkopostnej drodze, bo był to jej pierwszy piątek. Przypomniał następnie, że właśnie ten dzień Ojciec Święty ustanowił jako czas pokuty za grzechy wykorzystania seksualnego nieletnich.
- W różnej mierze ma to miejsce w całym Kościele. W naszej diecezji rozesłaliśmy do wszystkich księży tekst drogi krzyżowej, przygotowanej specjalnie na ten dzień. Nie po to, żeby odprawiać ją publicznie, ale żeby każdy z nas znalazł moment na samotne spotkanie przed Panem - żeby się zderzyć z tym grzechem, wobec którego momentami jesteśmy bezradni. (...) Nie potrafimy ogarnąć rozmiarów tego grzechu, nawet nie potrafimy sobie do końca wyobrazić jego konsekwencji - przyznał biskup.
Jak następnie zauważył, niejednokrotnie cieszymy się obecnością Jezusa, choć bywa, że się przed nią chowamy. Patrząc w Chrystusowe oczy powinniśmy jednak czuć się bezpiecznie, widząc kogoś, kto nas kocha. - Co z tego, że On jest z nami przez wszystkie dni aż do skończenia świata, skoro my na tę obecność możemy być zamknięci? - dopytywał bp Ryś.
Na koniec zachęcił wiernych do chwili refleksji, czy nie traktujemy Jezusa jako kogoś nieustannie będącego do naszej dyspozycji, z otwartymi ramionami, w pozycji ukrzyżowanego Pana. Być może więc sposób, w jaki Go traktujemy, wymaga z naszej strony postu i podjęcia drogi ku Niemu z miłością i z zawierzeniem.
- Są momenty, w których jesteśmy wezwani do pewnej drogi, a ona jest powrotem do otwartego i czekającego Jezusa. On jest tym, który kocha, który jest dla nas i który jest miłosierny. Post ma sens wyłącznie przez wzgląd na miłość - podsumował biskup.