Na miejscu legendarnego krakowskiego baru studenckiego u zbiegu ulic Piłsudskiego i Straszewskiego pną się wzwyż mury banalnej "plomby". Niedługo nie będzie nawet widać umieszczonego na murze sąsiedniej kamienicy tekstu wiersza Adama Ziemianina opiewającego to miejsce.
Bar "Barcelona", dawna restauracja należąca przed I wojną światową do ojca dr. Józefa Lustgartena, prawnika, a zarazem wybitnego piłkarza Cracovii, wrył się w pamięć dawnych studentów krakowskich z II poł. ub. już wieku. Był nie tylko miejscem posiłków, lecz także spotkań towarzyskich i artystycznych, gdzie recytowano poezję i śpiewano pieśni. Schodzili się tu w latach 70. i 80. XX w. zarówno ubodzy studenci z pobliskich kolegiów uniwersyteckich, jak i luminarze nauki. Jedzenie było niewyszukane i tanie. Ileż zażartych dyskusji toczono w "Barcelonie"! O jakież fundamentalne sprawy spierano się tam w oparach tytoniowego dymu! Nad bigosem i kuflem piwa, jeśli je akurat dowieziono, z młodzieńczym wigorem omawiano sprawy polityczne, najnowsze mody literackie i ubraniowe, oceniano intelekt profesorów i kształtne figury studentek, wymieniano się notatkami z wykładów, pisano wiersze.
-A teraz... "nec locus ubi Troia" (Nie ma śladu, gdzie była Troja) - powiedział melancholijnie Krzysztof Nurkowski, nauczyciel historii ze świętokrzyskiego Czarnocina, niegdysiejszy student Uniwersytetu Jagiellońskiego i bywalec baru "Barcelona", patrząc na mury wznoszące się w miejscu rozebranego kilka lat temu budynku.
Próbą przypomnienia krakowianom tego miejsca była sentymentalna akcja artystyczna, której pomysłodawcą i autorem był młody artysta o pseudonimie Bartolomeo Koczenasz. W 2012 r. na murze kamienicy stojącej obok pustego miejsca, gdzie stał ów słynny bar, namalowano równie słynny opiewający go wiersz autorstwa stołującego się tu niegdyś poety Adama Ziemianina: "Obudziłem się nagle w »Barcelonie«/ Pan Jasio nerwowo/ Roznosił piwo/ Jak zwykle/ Nie wydając reszty/ Galaretka wieprzowa/ Trzęsła się ze strachu/ Gdy przy drugim stoliku/ Usiadł donosiciel/ Wojtek Bellon/ Wciąż chciał/ Wyjechać z »Barcelony«/ W góry/ Lecz coś go trzymało/ Potem przyszedł/ Andrzej z Musiałem i Jurkiem Gizellą/ Uśmiechali się stypendialnie/ Wtedy jeszcze mieliśmy/ Paszporty do młodości/ Takie radosne". Ów wierszowany napis przetrwał do dziś, lecz jest właśnie zakrywany przez mury nowego budynku. Na murze drugiej kamienicy umieszczono wówczas z kolei reprodukcję fotografii przedstawiającej widok niegdysiejszej „Barcelony” z 1914 r.