Czy człowiek świadomy swojego grzechu, wierzący w Boże przebaczenie i wołający: "Jezu, ufam Tobie", nie doznał ukojenia z lęku i niepokoju? I czy Ojciec może odrzucić odkupionego męką i śmiercią swego Syna człowieka, który błaga o miłosierdzie?
Między innymi takie pytania postawił bp Jan Zając, który w piątkowy wieczór 24 marca przewodniczył nabożeństwu pokutnemu w kościele Matki Bożej Różańcowej w Krakowie-Piaskach Nowych. To jedna z pięciu świątyń, w których do sobotniego wieczora 25 marca trwać będzie modlitewna akcja "Doba dla Pana".
Na wstępie bp Zając zauważył, że krzyż Chrystusa jest zarówno symbolem Bożej miłości, jak i ludzkiej niesprawiedliwości, narzędziem śmierci i drogą zmartwychwstania, narzędziem posłuszeństwa oraz miejscem kaźni i zwycięstwa.
- Stajemy pod krzyżem, by wniknąć w to, co kryje się w naszych sercach i sumieniach. Krzyż jest bowiem odkryciem wielkości Bożej i podłości ludzkiej, która przygotowała znak hańby dla swego Odkupiciela. Wpatrując się w krzyż odkrywajmy wielkość swego grzechu, ale przede wszystkim uznajmy siebie za tych, którzy ten krzyż Chrystusowi przygotowali. Odkryjmy zło grzechu przed Bogiem, bo grzech jest odwróceniem się od Boga i odchodzeniem od Niego - tłumaczył.
Jak dodał, grzech jest także znieważeniem nieskończonego majestatu Bożego, buntem człowieka przeciwko Ojcu, potworną niewdzięcznością wobec Boga i złamaniem przymierza z Nim. Jest również okłamaniem Boga, a przecież samo kłamstwo też jest grzechem.
- Grzech budzi odrazę u Boga, a czy krzyż, w który się wpatrujemy, budzi nasze sumienie? - pytał hierarcha wyjaśniając, że do tego, byśmy poznali, że grzech to nie tylko przekroczenie prawa, ale także znak relacji między mną a drugim człowiekiem, potrzebne jest światło Boże i dar wiary.
- Krzyżu Chrystusa, naucz nas, że pozorne zwycięstwo zła znika w obliczu pustego grobu, wobec pewności zmartwychwstania i miłości Boga, której nic nie jest w stanie zwyciężyć. Czy jednak wpatrując się w krzyż słyszymy ten krzyż miłości? Trzeba go usłyszeć, by iść w stronę Chrystusa, który przynosi miłość przebaczającą. Trzeba zrobić ten krok i podjąć trud nawrócenia - podkreślał bp Zając podając jednocześnie kilka typów nawrócenia, czyli odwrócenia się od grzechu i odbudowania w sobie miłości.
Pierwszym typem nawrócenia jest to, które przeżyli św. Piotr i św. Paweł.
- Po nawróceniu Szymon staje się Piotrem, a Szaweł Pawłem. Obaj otrzymują wtedy polecenia apostolskie. Piotr po zdradzie szukał przebaczającej miłości. Spotkał oczy Mistrza i gorzko zapłakał. Po wyznaniu: "Panie, Ty wiesz, że cię kocham", został posłany do pełnienia ważnych zadań. Szaweł natomiast podniósł się z kolan i ruszył do świata, by nieść Ewangelię i orędzie o miłości przebaczającej - tłumaczył bp Zając.
Kolejne typy nawróceń to: nawrócenie Tomaszowe (dotknięcie ran Pana pozwoliło mu powiedzieć: Pan mój i Bóg mój), Zacheusza (dotknięty łaską wiary powstał ze śmierci do życia i zaprosił Boga do domu swego serca), Marty i Marii (polegające na porzuceniu życia oziębłego, obojętnego moralnie i wejściu na drogę całkowitego oddania się Bogu i ludziom).
- Każdy potrzebuje nawrócenia do Boga i powrotu do Jego wyciągniętych rąk. Potrzebujemy też jednak ostrzeżenia przed zatwardziałością Judasza. On nie szukał przebaczenia Jezusa ale przycisnął swój grzech do siebie i mówił: "Grzech jest mój, nie dam Ci go". To doprowadziło go do rozpaczy - zauważył hierarcha i prosił wiernych, by nigdy nie myśleli o sobie: "To nie ja, to ktoś inny jest grzesznikiem...".
- Padnij lepiej na kolana i wołaj: "To ja jestem winny!" - apelował przypominając, że w sakramentu pokuty słabość ludzka spotyka się z potęgą Bożej miłości. A dla Boga przebaczyć wiele to sytuacja zupełnie normalna.