Niewykluczone, że krakowska pielęgniarka opiekująca się ze szczególnym oddaniem ciężko chorymi w ich domach, o której kard. Karol Wojtyła wspomniał, że była dla niego „ogromną pomocą i oparciem”, może zostać za kilkanaście miesięcy ogłoszona błogosławioną.
Mówiąc językiem sportowym: sprawa beatyfikacji Hanny Chrzanowskiej jest na ostatniej prostej. Trwają końcowe prace nad przygotowaniem dekretu dotyczącego domniemanego cudu za jej wstawiennictwem. Najprawdopodobniej jeszcze w tym roku Kongregacja Spraw Kanonizacyjnych przedstawi swoją ocenę jako propozycję dla Ojca Świętego, który podejmie ostateczną decyzję w tej sprawie – mówi ks. dr Andrzej Scąber, referent ds. kanonizacyjnych archidiecezji krakowskiej. Nawet jeżeli papież szybko zatwierdzi wyniki badań w sprawie domniemanego uzdrowienia, które miało dotyczyć mieszkanki Krakowa, ogłoszenie H. Chrzanowskiej błogosławioną niekoniecznie odbędzie się w tym roku. W 2018 r. minie bowiem 45. rocznica jej śmierci – niewykluczone, że uroczystości beatyfikacyjne zostaną zaplanowane na rok jubileuszu.
Proces beatyfikacyjny H. Chrzanowskiej otworzył w 1998 roku w Krakowie kard. Franciszek Macharski, który dobrze ją znał. „Żyła światem ludzi – ludzi chorych i tych, którzy chorych pielęgnowali” – napisał w 2009 roku we wstępie do jej biografii „Radość dawania” pióra Marzeny Florkowskiej. Proces, który zakończył się na szczeblu diecezjalnym w 2002 r., dał okazję dokładnego prześledzenia życia i działalności H. Chrzanowskiej. Urodzona w 1902 r. w rodzinie późniejszego profesora polonistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego Ignacego Chrzanowskiego i Marii ze Szlenkierów, od dzieciństwa chciała być pielęgniarką. Imponowała jej ciotka Zofia Szlenkierówna, która ufundowała w Warszawie szpital i poświęciła się pielęgniarstwu. W jej ślady poszła Hanna.
Po ukończeniu szkoły pielęgniarskiej była w Krakowie m.in. instruktorką pielęgniarek i redaktorem „Pielęgniarki Polskiej”. W czasie wojny działała aktywnie w Polskim Komitecie Opiekuńczym. Po wojnie znów oddała się pielęgniarstwu. Szczególny nacisk położyła na tworzenie od podstaw pielęgniarstwa domowego i parafialnego. Tego uczyła m.in. Helenę Matogę, Alinę Rumun i Zofię Szlendak-Cholewińską, które potem przez lata będą przechowywać pamięć o niej. Uczyła poprzez praktykę. Zabierała je z sobą, gdy szła do chorych, wyszukiwanych nie tylko w mieszkaniach, lecz także na poddaszach, w piwnicach i ciemnych norach. Często zastawano tam chorych brudnych, kalekich, z otwartymi ranami, powykręcanych gośćcem, zapomnianych przez wszystkich. H. Chrzanowska od razu zabierała się do pielęgnacji. „Z jednakową troską pochylała się nad analfabetką syfilityczką i arystokratką, z którą mogła prowadzić rozmowę w obcym języku” – przywołuje wypowiedź H. Matogi, krakowskiej pielęgniarki, uczennicy H. Chrzanowskiej i wicepostulatorki jej procesu beatyfikacyjnego, Paweł Zuchniewicz, autor wydanej niedawno przez „Znak” książki „Siostra naszego Boga. Niezwykła historia Hanny Chrzanowskiej”.
Do pomocy potrafiła zaprząc również świeckich wolontariuszy. Jednym z nich był Stanisław Kracik, ówczesny student AGH, później zaś m.in. burmistrz Niepołomic i wojewoda krakowski, który wraz ze swoją późniejszą żoną Jadwigą opiekował się chorymi m.in. podczas organizowanych dla nich z inicjatywy H. Chrzanowskiej rekolekcji w Trzebini. Wspomagali ją w tych wszystkich wysiłkach ks. inf. Ferdynand Machay i ks. Karol Wojtyła, który już jako kardynał powiedział w 1973 r. przy jej trumnie: „Dziękujemy ci, pani Hanno, że byłaś wśród nas, że byłaś taką, jaką byłaś. (...) Byłaś dla mnie ogromną pomocą i oparciem”.
W kwietniu ub. roku szczątki H. Chrzanowskiej przeniesiono do krakowskiego kościoła św. Mikołaja przy ul. Kopernika 9. Spoczywają w krypcie po prawej stronie, pod ołtarzem Matki Bożej. Wraz z nimi umieszczono tam prochy jej ojca, który zmarł w styczniu 1940 r. w niemieckim obozie koncentracyjny w Oranienburgu, aresztowany wcześniej wraz z pozostałymi profesorami Uniwersytetu Jagiellońskiego podczas Sonderaktion Krakau. – W każdą trzecią środę miesiąca w naszym kościele odprawiane są Msze św. w intencji rychłej beatyfikacji H. Chrzanowskiej. Przy parafii znajduje się również Biuro Postulacji, gdzie można zgłaszać łaski otrzymane za wstawiennictwem czcigodnej służebnicy Bożej. Na początku marca obok ołtarza, pod którym spoczywają jej szczątki, umieściliśmy księgę, do której można wpisywać prośby i podziękowania – mówi ks. Józef Gubała, proboszcz parafii św. Mikołaja. Wpisów jest już wiele. „Czcigodna Służebnico Boża, proszę Cię o wstawiennictwo przed Panem Bogiem, żebyś pomogła wyprosić łaskę zdrowia dla Mai i Bożą opiekę dla jej rodziców i rodzeństwa. Proszę Cię również, żebyś wyprosiła przed Boskim obliczem światło Ducha Świętego i wszelkie potrzebne łaski dla mojej siostry i całej mojej rodziny oraz uwolnienie od nałogu dla tych członków mojej rodziny, którzy tego potrzebują” – napisała 5 marca Agata.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się