- Chrześcijańska do niedawna Europa skazuje dzisiaj Chrystusa na śmierć przez przemilczenie i zapomnienie. W ten sposób wydaje wyrok śmierci na siebie - mówił podczas 11. Nowohuckiej Drogi Krzyżowej abp Marek Jędraszewski.
Wraz z nim ulicami Nowej Huty przeszły setki osób. Swoją wędrówkę za ukrzyżowanym Chrystusem krakowianie rozpoczęli w kościele MB Pocieszenia. Zakończyli ją w sanktuarium Krzyża Świętego w Mogile. Dla wielu z nich to nabożeństwo miało wyjątkowe znaczenie - wciąż w ich pamięci są bowiem wydarzenia sprzed lat, kiedy Nowa Huta miała być miastem bez Boga.
- Krzyż w tym miejscu znaczy naprawdę wiele. Widać go na każdym kroku. Nowa Huta zawalczyła o niego! Jesteśmy z tego dumni i czerpiemy z niego wielką moc, by na wartości krzyża budować swoje życie. Dziś to jest miasto Boga - przekonywała Małgorzata, jedna z uczestniczek tegorocznej NDK.
Jak tłumaczył o. Wincenty Zakrzewski OCist z Mogiły, Nowohucka Droga Krzyżowa to nie tylko piękna tradycja, ale wspólne budowanie żywego Kościoła. - Wszyscy, zarówno młodzi, jak i starzy, idziemy do kościoła, który był matką dla wielu parafii w Nowej Hucie. Ta droga to spotkanie ludzi, którzy bardzo świadomie w swoim życiu niosą własny krzyż - wyjaśniał.
Tuż za niesionym przez wiernych krzyżem, na którym niegdyś wisiał wizerunek Chrystusa Mogilskiego, szedł metropolita krakowski. Rozważając kolejne stacje Drogi Krzyżowej, zauważył, że krzyże znikają z krajobrazu wielu krajów Europy, a wiara chrześcijańska staje się sprawą czysto prywatną. - W ten sposób chrześcijańska do niedawna Europa skazuje dzisiaj Chrystusa na śmierć przez przemilczenie i zapomnienie. W ten sposób wydaje wyrok śmierci na siebie - zaznaczył.
Zachęcał też, by wierni nie bali się ciężaru krzyża ani szyderstw ze strony świata. - Nie wstydźmy się tego, że należymy do Chrystusa. Idźmy za Nim, łączmy nasze krzyże z Jego krzyżem i w ten sposób przemieniajmy oblicze tego świata - apelował.
Na zakończenie natomiast tłumaczył, że wierni, towarzysząc Jezusowi w Jego męce, wzięli na siebie nie tylko brzemię własnych krzyży, ale ciężar wszystkich tych, którzy cierpią. Zauważył, że niedzielne nabożeństwo to wprowadzenie do Wielkiego Tygodnia, który zakończy się radością wielkanocnego poranka.
- Żyjmy w nastroju wyciszenia, modlitwy, pokuty i wzajemnej troski o siebie, o zbawienie wieczne i o nadzieję, która w nas i w innych będzie mogła pokonać wszelkie zwątpienie - zakończył.