– Zmartwychwstały dopuścił, żebym trafił za kraty, bo wiedział, że dopiero tam zobaczę zło, w którym tkwiłem. Cztery lata temu dał mi nowe życie – mówi Sebastian.
Zaczęło się w dzieciństwie. Szybko zacząłem eksperymentować z alkoholem, potrafiłem pić do upadłego. Później przyszła fascynacja klubami, narkotykami. W domu też narozrabiałem... Pierwsze wyroki w zawieszeniu dostałem, gdy byłem nieletni. Dziś mam 35 lat. Z biegiem lat zacząłem prowadzić „podróżniczy tryb życia”. Pomieszkiwałem w różnych miastach, w Polsce i za granicą, a że podróże kosztują, to trzeba było kombinować... Wiązałem się z wieloma kobietami i wydawało się, że trwa zabawa, która nigdy się nie skończy. W końcu, w stanie zupełnego „znieczulenia” alkoholem i narkotykami, rozstałem się z kolejną dziewczyną i ostatkiem sił przyjechałem z Warszawy do Krakowa, żeby się ratować, idąc na terapię. Zrezygnowałem, gdy poznałem kolejną dziewczynę.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.