Setki młodych, w ich rękach ponad 120 rozpalonych pochodni, a wszystkich prowadził zmartwychwstały Jezus. Tak wyglądała tegoroczna Akademicka Droga Światła.
Jak co roku, wszystkie duszpasterstwa akademickie, modląc się wspólnie, przeszły ulicami Krakowa. Radosny pochód, rozświetlający wieczorny mrok, wyruszył przed godz. 21 ze wzgórza wawelskiego ku kościołowi na Skałce.
Jeszcze przed rozpoczęciem wędrówki abp Marek Jędraszewski pobłogosławił ogień, od którego zapalono paschał i przyniesione pochodnie. - Niech to wasze dzisiejsze podążanie za światłością, którą jest Chrystus, będzie próbą zrozumienia, że dla wierzących nie ma innej drogi niż On. Trzeba iść w pokorze i jednocześnie z męstwem za Chrystusem, który przyszedł na świat po to, aby nas pojednać z Bogiem i doprowadzić do tej nieskończonej wiecznej światłości - mówił do studentów metropolita krakowski.
Razem z młodymi w drogę wyruszył bp Grzegorz Ryś. Przygotowane przez niego rozważania 14 stacji Drogi Światła były oparte na trzecim rozdziale Listu do Kolosan. - To jest piękny tekst mówiący o tym, co się dzieje z człowiekiem, który zmartwychwstał razem z Chrystusem. Bóg dla siebie tego nie potrzebował. Śmierć jest naszym problemem, a zmartwychwstanie Jezusa jest Jego dziełem dla nas. Dziś chodzi o to, byśmy w sobie poszukali tego życia - tłumaczył bp Ryś.
Była także mowa o tym, że Jezus przychodzi do nas na wiele sposobów, a każde Jego przyjście jest wyrazem miłosierdzia. Biskup tłumaczył młodym również, by nie próbowali zmagać się z grzechem własnymi siłami, ponieważ walka ta możliwa jest jedynie w Duchu Świętym. - On ma niezwykłą zdolność przekonywania mnie o moim grzechu, ale w taki sposób, że ostatecznie czuję się uszanowany i odkrywam godność, która jest w Twoich oczach - modlił się bp Ryś.
Pomiędzy rozważaniami uczestnicy procesji wychwalali Boga śpiewem, a wtórowały im bębny i gitary. Modlitewną atmosferę uzupełniał blask rozpalonego ognia i unoszący się dym kadzidła. - Nie ma się czego wstydzić! Uważam, że częściej powinniśmy pokazywać, jak ważna jest dla nas wiara. Nie możemy chować się z naszą duchowością, zwłaszcza że żyjemy w kraju, w którym mamy w tym pełną wolność - tłumaczył Paweł, który na wieczorne nabożeństwo przyjechał aż z Zakopanego.
Choć ich wspólna droga skończyła się późnym wieczorem przy kościele na Skałce, młodzi wcale nie chcieli wracać do domów. Jak przekonywali, mogli wtedy jeszcze głębiej poczuć jedność z żywym Chrystusowym Kościołem. - Piękne w tym wydarzeniu jest to, że mogliśmy stworzyć jedną, wielką wspólnotę. Choć na co dzień zapewne się różnimy, dziś szliśmy wspólną drogą za Jezusem - podsumowała Karolina z DA "Na Skałce".