Za nami kolejna świetna premiera przedstawienia trupy teatralnej z Nowego Targu pod wodzą krakowskiego aktora Marcina Kobierskiego.
Podczas premierowego przedstawienia w niedzielny wieczór 28 maja, sala widowiskowa nowotarskiego Miejskiego Ośrodka Kultury była wypełniona publicznością niemal w stu procentach. Trudno się dziwić, wszak aktorzy przyzwyczaili już nowotarżan, że na deskach scenicznych wiele się dzieje. Tak było i tym razem.
- "A tu w piątek koniec" to tragikomedia własnego pomysłu, w której o sprawach poważnych staram się mówić w sposób niepoważny, przez śmiech, przez lekkie słowo - mówi reżyser i szef aktorskiej grupy Marcin Kobierski. Sztuka stawia kilka ważnych pytań: co by było, gdyby koniec właśnie nadszedł, czy wszystko mamy pozałatwiane - w sobie, między sobą?
W tym roku parafialna, "sporadyczna" grupa teatralna z Najświętszego Serca Pana Jezusa świętuje jubileusz 5-lecia. - Grupa powstała z okazji 50. rocznicy konsekracji naszej świątyni. Zastanawialiśmy się, jak w sposób godny upamiętnić tamto wydarzenie. Padło na teatr. Miało być jedno przedstawienie, a tu proszę ile już premier za nami - mówi z radością ks. Józef Urbańczyk, który jest duszpasterzem grupy. Kapłan przypomina, że zespół swoją tradycją nawiązuje do przedstawień teatralnych, jakie odbywały się w latach 80. XX wieku w domu katechetycznym. Brali w nich udział znani aktorzy - Paweł Gędłek czy Bartłomiej Topa.
Aktorską grupę tworzą ludzie różnych profesji. Spotykając się raz w roku na trzy miesiące przed premierą - czyli właśnie sporadycznie - razem stworzyli już pięć inscenizacji. Pierwszą było "Jasne Światło" o zmarłej na raka kości błogosławionej Chiarze Badano. Kolejne to: "Wizyta" o przygotowaniach podhalańskiej wioski na przyjazd papieża, "Kłamstwo" - o wszechobecnej w naszym życiu nieprawdzie i jej skutkach, "Jeden dzień" - o tragedii World Trade Centre i cudzie ocaleń oraz "Pensjonat" - o rozrachunku z przeszłością, którego trzeba dokonać w pewnym punkcie swojej życiowej drogi.