Podczas centralnej procesji Bożego Ciała w Krakowie biskupi pomocniczy nawoływali m.in. do otwarcia się na słowo Boże, dzielenia się chlebem w codzienności oraz do głoszenia wartości rodzinnych w świecie.
Krakowska procesja rozpoczęła się od Mszy św. na dziedzińcu przed katedrą wawelską, gdzie słowo do zgromadzonych wygłosił bp. Jan Zając. Przy kolejnych ołtarzach, przy których zatrzymywała się procesja Bożego Ciała kazania głosili bp Damian Muskus, bp Grzegorz Ryś i bp Jan Szkodoń.
Na Wawelu bp Zając zaznaczył m.in., że prawda o pustyni i mannie z nieba jest wprowadzeniem w prawdę o Eucharystii.
- Pustynia nie jest tylko tam, gdzie człowiekowi brakuje pokarmu i napoju, ale także tam, gdzie człowiek wśród największej obfitości chleba nie żyje słowem Bożym - powiedział, dodając, że słowo to zachęca do spożywania Ciała i Krwi Chrystusa, które zapewniają życie wieczne.
Przy pierwszym ołtarzu przy kościele św. Idziego, zatytułowanym "Jezus zaprasza", bp Damian Muskus zaznaczył, że zaproszenie Jezusa do stołu Wieczerzy Pańskiej jest nadal aktualne i skierowane do ludzi niedoskonałych.
Zastanawiając się jakiej odpowiedzi udzielić na to zaproszenie Syna Bożego, bp Muskus przypomniał, że najlepszym tego wzorem jest Maryja. Zachęcił uczestniczących w procesji, by przyjmowali Jezusa w Eucharystii tak, aby stawał się on dla nich codziennością.
- To nie procesje bowiem zmieniają świat i wprowadzają Boga w życie osobiste, rodzinne i społeczne, ale miłość, dla której otwieramy nasze serca i pozwalamy, by nas uzdrawiała i przez nas działała w świecie - zauważył.
Kolejny ołtarz noszący hasło "Jezus umacnia" i zbudowany przed kościołem Świętych Piotra i Pawła przy ul. Grodzkiej nawiązywał do trwającego roku św. Brata Alberta. Głos zabrał tam bp Grzegorz Ryś, który nauczał, że Eucharystia nie dzieje się tylko w kościele, ale musi wydarzać się także w codzienności.
- Jezusa nie da się zatrzymać w świecie najpobożniejszych celebracji. On się z nich wyrywa do ludzi, którzy nie mają co jeść, nie mają co pić, nie mają się w co ubrać, nie mają domu - głosił.
Retorycznie pytał uczestników procesji, czy są w stanie podjąć takie przesłanie Jezusa i wyraził nadzieję, że Jego wezwanie wypełni się na nich tak, jak wypełniło się na Bracie Albercie.
Jako ostatni z biskupów pomocniczych kazanie wygłosił bp Jan Szkodoń. Porównał on uczestników procesji do uczniów, zmierzających do Emaus, do których przyłączył się Jezus.
- To przecież o nas mowa w tej Ewangelii. Tak często jesteśmy smutni i zniechęceni - powiedział. Zachęcił do tego, aby mimo codziennych problemów być świadkiem prawdziwej miłości małżeńskiej i rodzinnej.
- Pan Jezus mówi tak jak uczniom: "Idźcie i głoście". Bądźcie więc świadkami. Bądźcie obrońcami małżeństwa i rodziny - wspólnoty życia i miłości - apelował.
Po jego kazaniu krakowska procesja okrążyła Rynek Główny i udała się przed bazylikę Mariacką, gdzie przy ostatnim z ołtarzy głos zabrał abp Marek Jędraszewski.
Po zakończeniu uroczystej procesji kard. Stanisław Dziwisz przewodniczył przy tym ołtarzu Mszy św. dla tych, którzy nie mogli w niej uczestniczyć na wzgórzu wawelskim.