W planach było tylko jedno przedstawienie, jednak w ciągu 5 lat powstało już kilka spektakli, a każda premiera kończy się owacją na stojąco. Nic dziwnego, bo za wszystkim stoi krakowski aktor Marcin Kobierski.
Sztuka „A tu w piątek koniec” to tragikomedia własnego pomysłu, w której o sprawach poważnych staram się mówić w sposób niepoważny, przez śmiech i lekkie słowo – mówi o najnowszej, szóstej już premierze reżyser i szef aktorskiej grupy działającej przy parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa w Nowym Targu. Sztuka stawia kilka ważnych pytań o to, co by było, gdyby koniec właśnie nadszedł, i czy wszystko mamy pozałatwiane – w sobie oraz między sobą. – Chyba wszyscy mamy dość nadętych, ponurych wizji. Potrzeba nam za to trochę się zrelaksować, a dzięki temu ważne treści będą łatwiejsze w odbiorze – przekonuje M. Kobierski. I można uznać, że za każdym razem jego założenie doskonale sprawdza się wśród aktorów i publiczności.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.