Kiedy pielgrzymi są w drodze na Jasną Górę, na swojej trasie spotykają wielu dobrych ludzi, którzy otwierają dla nich szeroko drzwi do swoich domów.
Jedną z wielu gościnnych miejscowości na pielgrzymkowym szlaku jest Masłomiąca. Mieszka tam Dorota Dąbrowska, u której pątnicy znaleźli przytulne i rodzinne schronienie.
Ani ona, ani jej rodzice nie mogą doliczyć się jak wielu pielgrzymów przewinęło się już przez ich dom. - Dla nas to jest wielka radość! Zawsze pieczemy dla nich ciasto, żeby jak najlepiej ich ugościć, a na drogę szykujemy paczki. Rano, zanim każdy rozejdzie się w swoją stronę uczestniczymy razem w Mszy św. Dla nas to też wielkie przeżycie - opowiada Dorota.
Nieopodal, w Więcławicach mieszka z kolei Beata Szydło, która w swoim domu gościła pątników z wielu stron świata.– Nie wypraszam nikogo, bo przecież "gość w dom, to Bóg w dom". Ze względu na zdrowie już nie chodzę na pielgrzymki, ale za to do nas przychodzi cały świat - przekonuje.
Już w niedzielę odwiedzą ją Małopolanie, którzy na Jasną Górę wyruszyli z Gdowa i Niepołomic. - Kiedy Maryja szukała schronienia, nikt jej nie chciał pomóc. Gdyby dziś tak każdy przeganiał pielgrzymów, to mielibyśmy drogi pełne ludzi, a sami siedzielibyśmy zabarykadowani w domach - zauważa Beata.
Mieszkańcy Więcławic pokazują, że mogą na siebie liczyć w każdej sytuacji. Zdarza się, że w poszukiwaniu noclegu dla pielgrzymów proboszcz do swoich parafian dzwoni kilka godzin przed ich przybyciem i nigdy nie słyszy: "nie".
- Pamiętam jak kiedyś ksiądz szukał u mnie noclegu dla 10 osób. Miałem wystarczająco miejsca, więc zaprosiłem ich do siebie. Chwilę później podesłał kolejną dziesiątkę i takim sposobem spało u nas 20 osób - wspomina Stanisław Sieńko.
Więcławice goszczą nie tylko pielgrzymów z Krakowa. Miejscowość ta leży na szlaku małopolskiej drogi św. Jakuba, więc zdarzają się również grupy zmierzające tamtędy do Santiago de Compostela.
Wszyscy gospodarze jednogłośnie przekonują, że przyjmowanie pielgrzymów to wielka przyjemność, a ich goście nigdy nie są wymagający. - Po całym dniu drogi myślą już tylko o tym, żeby się umyć i pójść spać - wyjaśnia Stanisław.
Są jednak wyjątki i niekiedy spotkania z wędrującymi przeradzają się w całonocne opowieści - zwłaszcza kiedy tych samych pielgrzymów gości się nie pierwszy raz. - Do nas od lat przychodzą te same osoby. Z roku na rok poznajemy się coraz lepiej i bywa, że do późna opowiadamy sobie, co się u nas wydarzyło przez ten czas - opowiada D. Dąbrowska.
Pielgrzymi często chcą odwdzięczyć się gospodarzom, zostawiając małe prezenty. - Moja córka od lat dostaje pielgrzymkowe plakietki. Na każde święta przychodzą do nas również kartki z życzeniami - mówi D. Dąbrowska.
To nie jedyny "dar" od pielgrzymów. Wielu z nich, wychodząc po noclegu na pątniczy szlak, zabiera ze sobą intencje goszczących ich rodzin.