Widowisko, które 6 sierpnia zakończyło 18. Festiwal Tańców Dworskich "Cracovia Danza", trudno będzie w najbliższym czasie powtórzyć. Chyba że do Krakowa znów przyjadą tancerki z Korei Południowej, które wystąpiły wspólnie z Baletem "Cracovia Danza" i zachwyciły publiczność.
O tym, że festiwal to wydarzenie jedyne w swoim rodzaju, i to na skalę całego świata, wiedzą wszyscy - nie bez powodu każdego roku pod Wawel przyjeżdżają najznakomitsi mistrzowie tańca dawnego z różnych zakątków globu. W tym roku festiwal podniósł sobie poprzeczkę tak wysoko, jak chyba jeszcze nigdy do tej pory i sprostał wyzwaniu!
Przez cały tydzień w Krakowie trwały tradycyjne warsztaty i wieczorne pokazy, będące przedsmakiem tego, co miało się wydarzyć w weekend kończący to wydarzenie. 5 i 6 sierpnia na Rynku Głównym prezentowali się uczestnicy warsztatów, a w zabytkowych wnętrzach Pałacu Biskupa Erazma Ciołka, Barbakanie i Collegium Maius UJ występowali profesjonalni tancerze. Na Rynku odbył się też finał festiwalu, podczas którego publiczność zobaczyła dwa niezwykłe widowiska. W sobotę były to "Tańce tysiąca i jednej nocy" w wykonaniu koreańskich tancerek z Chum-Sarang Arts Academy pod wodzą Jang Tae-yun, z towarzyszeniem zespołu Jeolla Samhyenyukak grającego dawną muzykę koreańską, a także hinduskiej mistrzyni tańca kathak Alaknandy Bose oraz jej tancerek. Zachwyceni tym przedstawieniem widzowie jeszcze tłumniej przyszli na niedzielny premierowy spektakl Baletu "Cracovia Danza" pod tajemniczym tytułem "Tańczący wachlarz". Nie zawiedli się!
W poszczególnych częściach spektaklu zobaczyli bowiem sceny, w których wachlarz pełni różne role - jest elementem etykiety, dworskiej konwersacji, rekwizytem i częścią kostiumu, podróżując przez epoki odkrywali, jak wielki wpływ na jego kształt miały inspiracje różnymi kulturami, a zwłaszcza Orientem.
W pierwszych aktach wachlarz odkrył więc najpierw tajemnice swoich XVI-wiecznych wcieleń, a później zaprezentowane zostały jego przygody na tureckim dworze. Tancerze odmalowali też dawną Hiszpanię, gdzie sekretna mowa wachlarzy stanowiła swego rodzaju kod komunikacji, aż w końcu... sami stali się żywymi tańczącymi wachlarzami.
Gdy wydawało się, że już nic widzów nie zaskoczy, na scenie pojawiły się tancerki z Korei Południowej i dopełniły dzieła! Najpierw same po raz drugi zaczarowały publiczność, wykonując imponujący taniec z pięknymi wachlarzami, a chwilę później zatańczyły z krakowskimi tancerzami. Zachwyceni byli wszyscy!