Gdy wchodził do pokoju, z każdym witał się w jego ojczystym języku, a współpracowników lubił zabierać na obiad. Tam, gdzie inni szukają problemu, on mówił: „Jednym słowem – jest dobrze, a w dwóch słowach – bardzo dobrze”.
Ci, którzy znali ks. Marka Leśniaka, mają wątpliwości, czy jego doba na pewno miała tylko 24 godziny – ciągle coś załatwiał, gdzieś się spieszył, komuś chciał pomóc... Był wykładowcą teologii moralnej, etyki biznesu i spowiednictwa na UPJPII, działał w Arcybractwie Miłosierdzia, Fundacji św. Jana Kantego, Komisji ds. Dialogu Społecznego przy Sejmiku Wojewódzkim, był kapelanem Rycerzy Kolumba, udzielał się też w Duszpasterstwie Przedsiębiorców i Pracodawców „Talent” i wciąż znajdował sobie nowe zajęcia. Albo raczej: to one znajdowały jego.
Dostępne jest 10% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.