W ten sposób, nawiązując do postaci św. Jana Pawła II i do faktu, że to z Krakowa na cały świat wyszła iskra Bożego Miłosierdzia, s. Rosemary Nyirumbe - pierwsza laureatka Nagrody Veritatis Splendor - przywitała uczestników Targów Dobroczynności Veritatis Splendor.
Wzięła ona udział - wraz z s. Małgorzatą Chmielewską, Anną Dymną, s. Teresą Pawlak, Jaśkiem Melą, ks. Rafałem Cyfką i ks. Jackiem Stryczkiem w Międzynarodowej Konferencji Nagrody im. Jana Pawła II Veritatis Splendor, która w uroczysty sposób zainaugurowała targi.
Jak przekonywała s. Małgorzata Chmielewska ze wspólnoty Chleb Życia, dobroczynność powinna przede wszystkim oznaczać spotkanie z drugim człowiekiem, który pyta: co ty na to [co przeżywam?].
- To, że mam dwie ręce, dwie nogi, 66 lat i jeszcze nie straciłam głowy, to nie jest moja zasługa. Jest to dług, który mam do spłacenia, i który jest podstawą do zrozumienia, czym jest wyobraźnia miłosierdzia - mówiła, tłumacząc, że nie każdy człowiek, któremu chcemy pomóc po swojemu, takiej właśnie pomocy potrzebuje.
- Ewa, Cyganka z dwójką dzieci, której pomagam, jeszcze nie dojrzała do chwili, w której przyjdzie do prowadzonego przeze mnie domu. I ja to szanuję i towarzyszę jej w godnym - na jej miarę - życiu. Bo w pomaganiu chodzi o to, by na drugiego człowieka nie patrzeć jak na menela, ale jak na brata - zauważyła s. Chmielewska.
Podobnego zdania jest s. Teresa Pawlak, albertynka, która wskazała, że pomagając, trzeba przede wszystkim szanować wolność drugiego człowieka, nawet jeśli nie zgadzamy się z jego wyborami i decyzjami.
- Są decyzje, które mogą niszczyć życie, ale bywa, że jesteśmy wobec nich bezradni. Czasem wiem, że kobieta, która opuszcza ośrodek prowadzony przez albertynki, za jakiś czas wróci do niego w jeszcze gorszym stanie niż wtedy, gdy przyszła po raz pierwszy, ale nie mam na to wpływu, bo ona jest wolna. To jest bardzo trudne, ale już św. Brat Albert mówił, że trzeba dać komuś talerz zupy także wtedy, gdy wiemy, że zaraz pójdzie pić alkohol. Ważniejsze jest bowiem to, żeby nie pił na pusty żołądek - podkreślała s. Teresa.
Anna Dymna, aktorka od 50 lat, nie ma natomiast wątpliwości, że to właśnie zawód, jaki wykonuje odkąd skończyła 18 lat, sprawił, iż zaczęła pomagać innym. - Bez tego pewnie nie ośmieliłabym się podejść do moich obecnych podopiecznych. A aktorstwo wymaga wejścia w drugiego człowieka, zrozumienia go, pochylenia się nad jego losem i dopiero wtedy można skutecznie odpowiedzieć na jego potrzeby - opowiadała A. Dymna, założycielka i prezes Fundacji "Mimo Wszystko". Życzyła też wszystkim - cytując papieża Franciszka - by dali się opanować zarazie dobra, czyli wirusowi, który może, a nawet powinien dotknąć każdego człowieka.
To, na czym polega fenomen prawdziwej, solidarnej pomocy, tłumaczył natomiast ks. Rafał Cyfka, od 9 lat związany z Papieskim Stowarzyszeniem Pomoc Kościołowi w Potrzebie.
- Gdy kilka lat temu bombardowane było miasto Homs w Syrii, muzułmanie przyszli do chrześcijan po pomoc. I dostali ją. Odeszli z pełnymi rękami: otrzymali koce, leki, żywność, którą chrześcijanie dostali z Zachodu. A potem na wielkich, białych płótnach muzułmanie napisali poruszające słowa: "Dziękujemy chrześcijanom" - opowiadał ks. Cyfka.
Targi Dobroczynności Veritatis Splendor, będące kontynuacją Międzynarodowej Nagrody Veritatis Splendor, potrwają w Krakowie do niedzieli. W ciągu tych czterech dni przedstawiciele 45 organizacji dobroczynnych z całego świata (m.in. z Madagaskaru, Armenii, Gruzji, Tanzanii) będą opowiadać każdemu, kto przechodzi przez Planty (obok Teatru im. Słowackiego), czym zajmują się na co dzień. Będą też mówić, jak można wesprzeć te organizacje i zachęcać do włączenia się we wspólne czynienie dobra.
Pełen program targów, którym patronuje m.in. "Gość Niedzielny", można znaleźć na: www.idmjp2.pl.