Rak jelita grubego to wróg perfidny, podstępny i śmiertelnie niebezpieczny. Co roku diagnozuje się go w Polsce u osiemnastu tysięcy osób. Jedenaście tysięcy z nich umiera.
Rak jelita grubego jest na 2-3 miejscu wśród nowotworów-zabójców. Jest perfidny. Bardzo długo nie daje żadnych objawów: nic nie boli, nic nie krwawi, chory nie chudnie, nic nie widać. Kiedy zaś takie objawy się pojawią, na skuteczne wyleczenie prawie nie ma szans. Atakuje głównie osoby w wieku ponad 50 lat, ale chorują także młodzi.
Łatwiej chorują ludzie, których rodzice lub inni krewni byli chorzy, ale w rodzinach bez historii chorób nowotworowych także się zdarza. Kiepska dieta - przetworzona żywność, brak jarzyn, białe pieczywo bez błonnika, duża ilość czerwonego mięsa także są poważnymi czynnikami ryzyka. Dobre warunki dla raka jelita grubego stwarza ktoś, kto niewiele się rusza, nie uprawia sportu albo choćby pieszych spacerów, za to pali papierosy i nadużywa alkoholu. Ale chorują też abstynenci i sportowcy.
Koniec straszenia, teraz dobre wiadomości. To rak, który daje się łatwo wyleczyć. Wykrycie we wczesnym stadium, kiedy jeszcze proces nowotworowy nie jest zaawansowany daje 90 proc. szans na wyzdrowienie. W pierwszym etapie na ścianach wewnętrznych jelita grubego pojawiają się tzw. polipy - wyrostki, które w późniejszym czasie przekształcają się w nowotwór. Usunięcie tych polipów jest łatwe, bezbolesne i daje prawie pewność, że nic więcej się nie stanie.
W Polsce od 2000 roku istnieje Program Badań Przesiewowych. W ramach tego programu wykonywane są bezpłatne kolonoskopie. Od 2012 osobom w wieku pomiędzy 55 a 64 lata wysyłane są imienne zaproszenia na badania. Zgłasza się jednak na nie zaledwie 16,7 proc. zapraszanych. W ankietach ludzie podają różne przyczyny odmowy. Najważniejsze to wstyd i lęk przed bólem. Dlatego powstał program "Servier - Wyłącz raka!".
W tegorocznej akcji skierowanej przeciwko rakowi jelita grubego po kraju jeździ autobus (a właściwie wielka ciężarówka) z gabinetami lekarskimi, możliwością wstępnej konsultacji i diagnozy (metodami innymi niż kolonoskopia, której nie można dokonywać "z marszu") filmami, modelami. Ambasadorem akcji został znany aktor Andrzej Zieliński. Jako człowiek po pięćdziesiątce dał sobie zrobić kolonoskopię i na spotkaniach opowiada, jak było. Nie bolało, wstydził się, ale się przemógł. I najważniejsze: żadnych polipów. Teraz ma spokój na 10 lat, bo wtedy powinien badanie powtórzyć.
Wstyd to poważny czynnik, powstrzymujący przed badaniami. Jest to swego rodzaju tabu społeczne, które warto jednak przełamać, aby żyć. I żeby krewni i znajomi nie mówili na pogrzebie: "umarł, bo się wstydził".