Potwierdzają to wszyscy, którzy 1 listopada kwestują na cmentarzu Rakowickim - największej krakowskiej nekropolii.
Po rocznej przerwie na Rakowice powróciła tradycyjna kwesta organizowana przez Obywatelski Komitet Ratowania Krakowa, który od 1981 r. zbiera tu pieniądze na odnowę zabytkowych nagrobków. Jedynie rok temu kwesta nie odbyła się, ponieważ OKRK zaprotestował w ten sposób przeciwko nowym regulacjom prawnym, które pozwoliły, by na cmentarzu 1 listopada i w dni sąsiadujące z uroczystością Wszystkich Świętych na cmentarzu odbywało się nawet kilkanaście (albo więcej) kwest.
W tym roku odwiedzający Rakowice na alejkach znów jednak mogą spotkać artystów (m.in. Annę Dymną), lokalnych polityków i społeczników oraz Bractwo Kurkowe. Wszyscy w charakterystyczny sposób potrząsają puszkami, lecz do wrzucania monet i banknotów nikogo nie muszą dwa razy namawiać. Krakowianie zawsze bowiem udowadniali, że centusiami nie są, a na cmentarz nie przychodzą z pustymi portfelami. Nie inaczej jest i tym razem!
Oprócz OKRK na Rakowicach trwa kwesta prowadzona przez Fundację Niezłomni na ekshumację i identyfikację żołnierzy wyklętych, jak również kwesta na cmentarz Łyczakowski we Lwowie czy na krakowskie Hospicjum św. Łazarza.
Warto dodać, że ci, którzy przyszli dziś cmentarz Rakowicki, zapalają znicze i modlą się nie tylko przy grobach swoich bliskich, ale też odwiedzają groby osób znanych i lubianych (m.in. Zbigniewa Wodeckiego czy spoczywającego w Alei Zasłużonych Marka Grechuty), żołnierzy oraz zaniedbane nieco mogiły osób, o których już nikt nie pamięta… - To przecież nasz, chrześcijan, obowiązek - mówią siostry zakonne, które 1 i 2 listopada co roku wyszukują takie właśnie groby.
Co ciekawe, pośród odwiedzających nekropolię często przebiegały dziś... wiewiórki, które chętnie przystawały i czekały, czy ktoś da im orzecha. W końcu zima za pasem.