Walery Pisarek był jedną z najwspanialszych osób, jakie miałem okazję poznać.
Z profesorem spotykaliśmy się przy różnych okazjach. Z nim rozpoczynałem swoje studia dziennikarskie (wykładem z kultury języka) i z nim je kończyłem, pisząc pod jego kierunkiem pracę magisterską. Kilka razy rozmawiałem z nim jako dziennikarz. Był też gościem wielu imprez organizowanych przez Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich w krakowskim Klubie Dziennikarzy "Pod Gruszką".
Choć bez cytowania prof. Pisarka trudno sobie wyobrazić jakąkolwiek pracę językoznawczą, a na pewno medioznawczą, w kontakcie robił on zawsze takie samo wrażenie - człowieka dobrego, skromnego i pełnego poczucia humoru.
O tym, jak duży miał dystans do siebie, najlepiej świadczy jego reakcja na "Laur" SDP, najwyższe wyróżnienie przyznawane przez Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich, które prof. Pisarek otrzymał w 2012 roku. Jak sam wspomniał, kiedy odebrał telefon z wiadomością o nagrodzie, zareagował "tak, jak by to była prowokacja dziennikarska". Z błędu wyprowadziły go dopiero napływające gratulacje.
Skoro już o wręczeniu "Lauru" mowa, to w laudacji prof. Krzysztof Gurba przypomniał zdarzenie z wyjazdowej szkoły dziennikarskiej, której też byłem uczestnikiem.
"Późno wieczorem jeden ze studentów zatrzymał się na wątpliwościach językowych dotyczących pisowni nazw samochodów. Nieopatrznie i machinalnie rzuciłem mu, że »to wie na pewno Pisarek«. Nie zdążyłem zareagować, kiedy on już wysłał mail pod adresem profesora. Nie czekaliśmy nawet kwadransa, kiedy przyszła odpowiedź, w której była podana jasna i wyczerpująca wykładnia poprawnego pisania, z podanymi źródłami, a nawet numerami stron w odpowiednich słownikach. Ale najważniejsze było to, jak się ten mail zaczynał: »Zawsze może Pan, Panie Piotrze, liczyć na radę starego profesora« - napisał w środku nocy profesor do początkującego studenta" - wspominał prof. Gurba.
Trzecia sytuacja, która chyba dobrze oddaje charakter prof. Pisarka, to spotkanie przy okazji jubileuszu "Gościa Krakowskiego". Na wywiad dotyczący naszego lokalnego dodatku zgodził się chętnie. Od razu jednak zaznaczył, że najpierw muszę mu przynieść po kilka archiwalnych egzemplarzy z różnych lat - żeby mógł przygotować się do rozmowy.
To na pewno jedna z postaci, bez których trudno wyobrazić sobie krajobraz Krakowa - i naukowego, i dziennikarskiego. Wracając do "Lauru" SDP, zapytany wtedy, czy czuje się wychowawcą krakowskich dziennikarzy, prof. Pisarek z uśmiechem przyznał, że uczniów miał wielu: "Nie wiem tylko, czy wszyscy z nich byliby zadowoleni, gdybym przypominał im, że są moimi uczniami".
Na wszelki wypadek zapewniam: Panie Profesorze, zaszczytem było mieć takiego nauczyciela.