- Pan Bóg w małej osobie nagromadził mnóstwo energii, więc próbuję dobrze ją wykorzystywać - mówi o sobie s. Stellana Gajda SłNSJ.
W tym roku skończyła 80 lat, jednak zwinnością i kondycją fizyczną może zawstydzić niejedną młodszą osobę. Na sercańskich "imprezach" (ślubach zakonnych, pogrzebach i innych wydarzeniach) zakonnica biega z aparatem fotograficznym w ręce i z błyskiem w oku, godnym zawodowego fotoreportera.
- Zaczęło się w szkole średniej. Uczyłam się w Poznaniu (pochodzę z województwa wielkopolskiego), gdzie mieszkałam w internacie. Do domu mogłam przyjeżdżać tylko raz na miesiąc, na niedzielę. Gdy zjawiłam się w maju, na rok przed maturą, w sobotni wieczór dowiedziałam się, że w naszej parafii od niedawna pracują sercanki - tak s. Stellana wspomina początki swojego powołania. Gdy wróciła do domu z Mszy św., oświadczyła, że po maturze pójdzie do klasztoru.
- Z s. Stellaną przeżyłyśmy w zakonie wiele lat i zawsze obserwowałam, że cieszyła się swoim powołaniem i że w jej sercu panuje Boża radość. Współsiostry lubi obdarzać życzliwością i pogodą ducha, a szczególnym tego wyrazem są loterie fantowe, które dla nas organizuje. O drobne nagrody długo się stara (z pomocą siostry przełożonej), a pustych losów nigdy nie ma - opowiada matka Szczęsna, starsza od s. Stellany o 8 lat.
Więcej o dynamicznej siostrze zakonnej można przeczytać w najnowszym wydaniu "Gościa Krakowskiego" w tekście Moniki Łąckiej pt. "W środy rozmawiałam o tym z Jezusem". Ponadto w tym tygodniu piszemy także m.in. o kursach dla małżeństw, wzorowanych na schemacie wypracowanym przez Stowarzyszenie "Alpha", budowie kuchni dla "Zupy na Plantach" i książce "Wanda Półtawska. Biografia z charakterem".