Rodzina, przyjaciele i miłośnicy jego wierszy lirycznych pożegnali dziś na cmentarzu Salwatorskim w Krakowie Leszka Aleksandra Moczulskiego.
Poeta, autor wielu tomików wierszy i tekstów do kilkuset piosenek, m.in. Skaldów i Marka Grechuty, zmarł 17 grudnia w wieku 79 lat. Na cmentarz, prócz rodziny i duchownych, przyszło też wielu jego przyjaciół - artystów słowa i muzyki, m.in. Anna Dymna, Krzysztof Orzechowski, Leszek Długosz, Jacek i Andrzej Zielińscy, Bronisław Maj, Adam Zagajewski, Jan Kanty Pawluśkiewicz, Mieczysław Czuma, Józef Baran, Jan Budziaszek.
- Znaliśmy się bardzo dobrze, mieszkał na terenie naszej parafii. Miesiąc temu zatelefonował do mnie i powiedział: "Napisałem wiersz o miłosierdziu i o Matce Miłosierdzia". Miał go przysłać, lecz nie zdążył. Pewnie jest gdzieś wśród rękopisów jego niewydrukowanych czy niewyśpiewanych wierszy - wspomniał w trakcie Mszy św. przy trumnie zmarłego poety o. Andrzej Tupek, pijar, proboszcz parafii Matki Bożej Ostrobramskiej w Krakowie. - Był w miłosierdziu zakochany. Wspominał, że lubi patrzeć na znajdujący się w naszym kościele obraz Matki Bożej z Ostrej Bramy. Na dzisiejsze czytanie mszalne wybrałem fragment Ewangelii o błogosławieństwach. Mam przeświadczenie, że Leszek był człowiekiem błogosławieństw, że przez to, co pisał, czynił ludzi szczęśliwymi. Pewnie wszyscy, którzy tu dzisiaj jesteśmy, tego szczęścia za pośrednictwem słów jego wierszy, stowarzyszonych często z muzyką, doświadczyli lub doświadczać będą. Bardzo ważna była dla niego refleksja religijna, w której dawał wyraz poszukiwaniom Pana Boga. Wspomniał kiedyś, że te poszukiwania zajęły mu dużo czasu i że odnalazł Boga w miłosierdziu. Ze świadomością tego miłosierdzia budził się do życia - dodał o. Tupek.
W trakcie ostatniego pożegnania ze zmarłym bracia Zielińscy zagrali na skrzypcach i organach przejmującą fantazję na tematy kompozycji śpiewanych przez Skaldów do słów L.A. Moczulskiego. Łatwo było wychwycić motywy wielkiego przeboju lirycznego do słów zmarłego poety - "Cała jesteś w skowronkach".
Potem zaś, wśród gęsto sypiącego śniegu, odprowadzono trumnę z ciałem zmarłego do grobu w głównej alei nowej części cmentarza Salwatorskiego. - Mówiliśmy i śpiewaliśmy twoimi słowami. Były pisane przez mędrca o promiennej, jasnej duszy. Dałeś nam słowa, dałeś język, w którym mogliśmy wyrazić, nazwać, zrozumieć, poczuć nasz świat, siebie samych; zrozumieć, nazwać, wyrazić, wykrzyczeć, wyszeptać naszą miłość, naszą rozpacz, nasze nadzieje, nasze smutki. Nas już nie będzie, a dopóki ktoś będzie mówił tym językiem, twoje słowa tu pozostaną - mówił nad trumną z wielkim wzruszeniem poeta B. Maj, jeden z przyjaciół zmarłego.
Wzruszenia nie kryła także, już po pogrzebie, aktorka A. Dymna. - Był niezwykły. Przy nim miałam zawsze poczucie, że jest dobrze, że jest jaśniej, cieplej. Emanował tym światłem i ciepłem. Miał przy tym ogromną wrażliwość na tych, którzy są cierpiący, biedni, samotni, którym jest gorzej. Byliśmy z Leszkiem jurorami w wymyślonym przeze mnie konkursie poetyckim dla osób niepełnosprawnych intelektualnie "Słowa - dobrze, że jesteście". To nas bardzo zbliżyło. Miał mądrość, która nie przez mózg idzie. Dlatego był taki inny. To był człowiek, który sercem pojmował. Jego słowa nigdy nie były wymyślone, przemądrzałe. Pisał prosto, ale to zawsze wypływało z jakiejś głębi - powiedziała.
- Poznałem go w 1959 r., po moim przyjeździe do Krakowa na studia polonistyczne, na schodach Domu Studenckiego "Żaczek", jako szczupłego, żywego chłopca. Czytając pośmiertne wspomnienia o Leszku, zauważyłem, że pomijany jest ważny rozdział jego biografii artystycznej, jakim było współtworzenie Teatrzyku Piosenki UJ "Hefajstos", w którym działałem i ja. To właśnie Leszek i Wicek Faber trzymali pieczę literacką nad "Hefajstosem". Moczulski pisał też teksty na jego potrzeby. Wydaje mi się, że właśnie tam uczył się i szlifował swoje umiejętności tworzenia tekstów lirycznych do piosenek. Potem już do końca jego życia utrzymywaliśmy dobre, koleżeńskie stosunki, mimo że poruszaliśmy się z czasem już w innych kręgach literackich i towarzyskich - dodał poeta L. Długosz.
W lutym przyszłego roku odbędzie się kolejny Salon Poezji Anny Dymnej, poświęcony wierszom L.A. Moczulskiego. 18 lutego miałby bowiem 80. urodziny. - Wymyśliliśmy to z Krzysztofem Orzechowskim w niedzielę 17 grudnia, ciesząc się, że zrobimy Leszkowi taką niespodziankę urodzinową. Następnego dnia rano dowiedzieliśmy się, że nie żyje. Ale spotkanie i tak się odbędzie i Leszek będzie z nami w swojej poezji - powiedziała aktorka.
Czytaj także: