9 lutego skończyłaby 27 lat. Mija rok od tragicznej śmierci Heleny Kmieć, młodej polskiej wolontariuszki misyjnej, zamordowanej w Boliwii.
Helena Kmieć urodziła się w Libiążu w 1991 roku. Podobnie jak jej starsza siostra - Teresa - była uzdolniona m.in. muzycznie. Ten swój talent wykorzystywała m.in. w duszpasterstwach, na oazie, podczas pieszych pielgrzymek do Częstochowy.
Uczyła się najpierw w szkole Katolickiego Stowarzyszenia Wychowawców w Libiążu, potem w Leweston School w Sherborne w Wielkiej Brytanii, gdzie zdała maturę. Studiowała inżynierię chemiczną (w języku angielskim) na Politechnice Śląskiej. Dyplom magistra inżyniera obroniła w 2014 roku. Równolegle ukończyła Państwową Szkołę Muzyczną II stopnia w Gliwicach. Pracowała jako stewardessa w liniach lotniczych Wizz Air.
W 2012 roku dołączyła do Wolontariatu Misyjnego Salvator w Trzebini. Zanim wyjechała do Boliwii, posługiwała na placówkach w Rumunii, na Węgrzech i w Zambii. W lipcu 2016 roku pracowała też w parafialnym komitecie organizacyjnym Światowych Dni Młodzieży.
Do boliwijskiej Cochabamby wyjechała 8 stycznia 2017 roku wraz z drugą wolontariuszką Anitą Szuwald. Miała pracować w przedszkolu prowadzonym przez siostry służebniczki dębickie.
W nocy 24 stycznia 2017 roku do placówki włamali się złodzieje. Prawdopodobnie Helena zaskoczyła ich. Jeden ze bandytów ugodził wolontariuszkę nożem. Helena Kmieć zmarła niemal natychmiast na skutek krwotoku.
- Cel jej pobytu był jasno określony: być apostołką, posłaną, aby głosić wśród nas Dobrą Nowinę. Młoda dziewczyna przybyła do nas z całą swą młodzieńczą energią, aby przepowiadać nam radość Ewangelii, którą w dużym stopniu już zagubiliśmy - mówił dwa dni po jej śmierci abp Oscar Aparicio, metropolita Cochabamby.
Jako pierwszy z jej rodziny o wszystkim dowiedział się bp Jan Zając, wujek Heleny. To on przekazał tragiczną informację rodzicom wolontariuszki. - Helenka poszła do nieba - powiedział wtedy.
Polskie media wiadomość o jej śmierci obiegła 25 stycznia. Pogrzeb H. Kmieć trwał dwa dni - najpierw 18 lutego żegnano ją w Trzebini, gdzie swoją siedzibę ma Wolontariat Misyjny Salvator. Dzień później odbyły się uroczystości w jej rodzinnym Libiążu. Pogrzeb miał charakter państwowy. Prezydent Andrzej Duda odznaczył pośmiertnie Helenę Kmieć Złotym Krzyżem Zasługi za zaangażowanie w działalność charytatywną i społeczną oraz za zaangażowanie w pomoc potrzebującym.