O dramatycznych losach Ormian opowiadał w krakowskich "Polach Dialogu" ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski.
Spotkanie w ramach prowadzonego przez Pomoc Kościołowi w Potrzebie cyklu "Gość na Polach" odbyło się wieczorem 14 lutego w siedzibie "Pól Dialogu" na krakowskim Stradomiu. Wpierw zaprezentowano film "Tam, gdzie Bóg płacze. Armenia", opowiadający o pracy ks. Antona Totonijana w Armenii wśród tamtejszych katolików, m.in. ze wsi Panik. Losy pokazanego w filmie księdza są typowe dla dramatycznych losów Ormian w ostatnim stuleciu. Urodzony w Jerozolimie, z rodziców, którzy uszli przed wielką rzezią Ormian dokonaną przez Turków w 1915 r., zamieszkał potem w Jordanii, a później cała rodzina wyjechała do Australii. Tam został księdzem, opiekując się m.in. katolikami z diaspory ormiańskiej. Do Armenii przyjechał w 1991 r., duszpasterzując w miejscowości Panik. Praca jest tu wprawdzie wdzięczna dla duszpasterza, ale niełatwa. Społeczeństwo jest bowiem zubożałe, a do tego wciąż trzeba się borykać z negatywnymi skutkami w sferze moralnej, pozostałymi po czasach komunizmu.
- Armenia była pierwszym krajem na świecie, który w roku 301 r., na kilkanaście lat przed edyktem Konstantyna Wielkiego, przyjął chrześcijaństwo za religię państwową. Stało się to za przyczyną św. Grzegorza Oświeciciela, głównego patrona kraju. Już w czasach apostolskich z Ziemi Świętej docierali na tereny Wielkiej Armenii wyznawcy Chrystusa. Według tradycji ormiańskiej, dwaj apostołowie - św. Juda Tadeusz i św. Bartłomiej - na ich ziemi mieli ponieść śmierć męczeńską - mówił ks. Isakowicz-Zaleski, prezes Fundacji im. Brata Alberta w Radwanowicach, a jednocześnie duszpasterz Ormian polskich, do niedawna proboszcz ormiańskokatolickiej parafii pw. św. Grzegorza Oświeciciela z siedzibą w Gliwicach.
- Widzieliśmy film o Ormianach - katolikach, których w Armenii jest znikoma liczba. Na całym świecie wśród Ormian i osób z korzeniami ormiańskimi jest zaledwie 5 proc. katolików. Pozostali należą do Apostolskiego Kościoła Ormiańskiego. Po soborze w Chalcedonie w 451 r. doszło do rozłamu z Rzymem. Kościół ormiański nie uznał decyzji soborowych, pozostając przy swojej nauce o jednej naturze Chrystusa (stąd zwano ich monofizytami) - powiedział duszpasterz.
Głową tego Kościoła jest do dziś katolikos wszystkich Ormian, rezydujący w Eczmiadzynie. W 1997 r. katolikos Karekin I podpisał wraz z papieżem Janem Pawłem II deklarację chrystologiczną, wyjaśniającą nieporozumienia teologiczne co do natury Chrystusa.
Losy chrześcijan ormiańskich przez wieki były bardzo skomplikowane. Armenię, położoną na pograniczu Europy i Azji, najeżdżały różne imperia. Teren obecnej Republiki Armenii na południowym Kaukazie jest zaledwie skrawkiem dawnych terytoriów ormiańskich. Cios państwu zadał najazd Turków w XI w. Od tego czasu zaczęła się wielka emigracja Ormian do różnych krajów.
W Polsce znaleźli się w XIV w. Ponad 650 lat temu król Kazimierz Wielki wydał pierwszy przywilej dla Ormian. - Oni bardzo chętnie emigrowali do Polski, dobrze się tu czuli. Polska stała się dla nich ziemią obiecaną. Z czasem, w XVII w., zawarli unię z Rzymem. Od tej pory arcybiskupstwo ormiańskie we Lwowie obejmowało wszystkich Ormian na terenie Rzeczypospolitej. Stawali się patriotami polskimi, zachowując przy tym swoją tożsamość ormiańską. Najlepiej określił to abp Józef Teodorowicz (1864-1938), poseł i senator II RP, pisząc: "My, Ormianie, mamy dwie Ojczyzny - tę daleką w Armenii i Polskę. Obie kochamy jednakowo" - przypomniał gość wieczoru.
Po 1945 r. arcybiskupstwo we Lwowie zostało przez władze sowieckie faktycznie zlikwidowane. Większość Ormian polskich wyjechała na tereny będące w obecnych granicach Polski. Tutaj rozwinęło się z czasem duszpasterstwo. - Mając korzenie ormiańskie po mamie, sprawowałem opiekę duszpasterską nad Ormianami wpierw w Krakowie, a potem (do niedawna) w Gliwicach - powiedział ks. Isakowicz-Zaleski.
Wielką traumą ormiańską jest wspomniane ludobójstwo Ormian, dokonane w czasie I wojny światowej przez Turków. Mogło wówczas zginąć nawet 1,5 mln osób. Ks. Isakowicz-Zaleski stara się o upamiętnienie ofiar tego tragicznego wydarzenia. W 2004 r. z jego inicjatywy, przy protestach ambasady tureckiej, przy krakowskim kościele św. Mikołaja odsłonięto chaczkar - kamienny kwietny krzyż ormiański, poświęcony zarówno Ormianom polskim, którzy żyli w Polsce od 700 lat, a potem w czasie II wojny światowej ginęli z rąk Niemców, Sowietów i Ukraińców, jak i tym swoim współziomkom, którzy zginęli w trakcie ludobójstwa na terenie Turcji w czasie I wojny światowej. - Były silne naciski z różnych stron, by w napisie na chaczkarze nie wspominano ludobójstwa tureckiego. Kard. Franciszek Macharski jednak się nie ugiął i monumentalny krzyż pozostał w pierwotnej formie - przypomniał ks. Isakowicz-Zaleski.
- Ormianie przybyli w granice Rzeczypospolitej czuli się tu jak w domu i Polskę uważali za swą drugą Ojczyznę - mówił ks. Isakowicz-Zaleski Józef Wieczorek