Krakowska straż pożarna wyłowiła z okolic stopnia Dąbie zwłoki ok. 30-letniego mężczyzny. Być może jest to ciało Piotra Kijanki, który zaginął w nocy 6 stycznia.
- Niewykluczone, że może chodzić o zwłoki zaginionego mężczyzny. Dopiero po przeprowadzeniu sekcji oraz prób ustalenia tożsamości będziemy wiedzieli coś więcej. Rodzina Piotra Kijanki będzie zapewne uczestniczyła w identyfikacji zwłok. O wszystkim zadecyduje jednak prokurator - powiedział nam mł. insp. Sebastian Gleń, rzecznik małopolskiej policji.
Ciało wyłowiono w okolicach stopnia wodnego Dąbie chwilę po godz. 13. Na czas akcji teren na jednym brzegu Wisły zabezpieczyła policja. Zamknięty był także chodnik po jednej stronie mostu na stopniu wodnym.
To właśnie na Dąbiu mieszkał 34-letni P. Kijanka, który 6 stycznia wieczorem wyszedł z zabawy w jednym z lokali na Kazimierzu i przepadł bez wieści. Kamery monitoringu zarejestrowały jego obecność w okolicach ul. Starowiślnej.
Mimo intensywnych poszukiwań, m.in. przy pomocy psów tropiących oraz płetwonurków, nie udało się jednak natrafić na ślad żywego lub zmarłego mężczyzny. Psy doprowadziły poszukujących w rejon mostu Kotlarskiego. Przeszukanie dna Wisły na prawie 20-kilometrowym odcinku rzeki nie przyniosło wówczas rezultatu.