W niedzielny wieczór ulicami Starego Miasta przeszła tradycyjna Akademicka Droga Krzyżowa.
Tradycyjnie studenci, którym towarzyszyli mieszkańcy Krakowa, przemierzyli drogę od kolegiaty św. Anny, poprzez ulicę Grodzką i Franciszkańską, aż pod Okno Papieskie w Pałacu Biskupów Krakowskich. W tym roku modlitwa odbyła się pod hasłem "Kim jesteś? Na Drodze…".
Przygotowane rozważania zachęcały uczestników do refleksji nad tym, jaką postawę przyjmują wobec różnych etapów męki Pańskiej. Poruszono między innymi temat odpowiednich reakcji na cierpienie bliźnich.
- Kim jestem na ich drodze cierpienia? Czy ich nie omijam tłumacząc się, że nie mam czasu, bo studia, bo praca, bo codzienne obowiązki? Czy zdaję sobie sprawę, że czasami jeden SMS, jedna rozmowa, jedna modlitwa lub po prostu zwykłe bycie przy kimś w milczeniu, może w tym człowieku na nowo wzbudzić nadzieję? - padały kolejne pytania.
Zastanawiano się również nad tym, co tak naprawdę oznacza trwanie przy Chrystusie, jak okazywać wdzięczność bliskim i przyjaciołom, co robić, by bezgranicznie ufać Bogu nawet w sytuacjach bez wyjścia oraz jak nauczyć się szanować ciało swoje i innych ludzi.
Studenci poruszyli także problem uciekania od Boga z uwagi na opinię środowiska. - Czy ja nie umywam dziś rąk jak Piłat? Czy nie liczę się z ludzką opinią bardziej niż z Twoją, Jezu? Czy czasem nie próbuję zadowolić wszystkich, co sprawia, że ostatecznie nie zadowalam nikogo, a już na pewno nie Ciebie? - mówiono w rozważaniach.
Na zakończenie nabożeństwa do zebranych zwrócił się abp Marek Jędraszewski, który wskazał, że Chrystus swoim zmartwychwstaniem pokazał, że mimo przemijalności i pewnej śmierci najważniejszym słowem dla wierzących jest "życie".
- Jeżeli idziemy za Chrystusem, to odkrywamy pełną prawdę o nas. A jest nią nasze przeznaczenie do życia wiecznego. I za to zawsze bądźmy wdzięczni Bogu. A prawdę tę przeżywajmy najbardziej głęboko podczas zbliżającego się Triduum Paschalnego - powiedział metropolita krakowski.
Jak podkreślali studenci, udział w Akademickiej Drodze Krzyżowej to dla nich trud podejmowany dla wyjątkowego przyjaciela. - Chrystus wziął na siebie krzyż, aby mnie zbawić. Choć dziś jest bardzo zimno i sypie śnieg, chciałam iść za Nim. Podjąć ten trud, by Mu podziękować za Jego miłość i pokazać innym ludziom, że za Nim warto podążać w jakichkolwiek życiowych warunkach - przyznała Ania z duszpasterstwa akademickiego "Na Miasteczku".