W piątek 13 kwietnia odbędzie się pogrzeb architekta Włodzimierza Śliwczyńskiego, który od kilkudziesięciu lat pracował społecznie przy odnowie kopca Józefa Piłsudskiego na krakowskim Sowińcu.
Inżynier architekt, dzięki któremu polska Mogiła Mogił odzyskała przedwojenny wygląd, zmarł 3 kwietnia w Krakowie, w 86. roku życia. Jego pogrzeb rozpocznie się w piątek 13 kwietnia o godz. 13.40 Mszą św. w kaplicy na cmentarzu Rakowickim.
W. Śliwczyński, mimo podeszłego wieku, spędzał na krakowskim Sowińcu każdą wolną chwilę. Od początku lat 80. ub. wieku, kiedy było to jeszcze działanie na poły konspiracyjne, stawał z łopatą, kilofem i taczkami do społecznej pracy, wierząc, że kiedyś kopiec ku czci Marszałka będzie wyglądał tak, jak go zaplanowali i zbudowali przedwojenni patrioci. Będąc inżynierem architektem, mógł nie tylko wozić i uklepywać ziemię, ale także fachowo kierować renowacją znienawidzonego przez komunistów symbolu polskiej niepodległości.
Urodzony 20 września 1932 roku w Kuczborku, ukończył 25 lat później studia na Wydziale Architektury Politechnice Krakowskiej im. Tadeusza Kościuszki i na stałe osiadł w podwawelskim grodzie. Jak znalazł drogę na kopiec Piłsudskiego? Tak sam to kiedyś opisał: "W roku 1978 przyjechał do Krakowa mój ojciec Antoni Śliwczyński. Miał 85 lat. Staliśmy na Błoniach, a on, wskazując ręką na Sowiniec, pyta: »Synu, co tam jest?«. Gdy usłyszał, że to kopiec Piłsudskiego, rozkazał: »Idziemy!«. Poszliśmy razem pieszo i po około 3 godzinach byliśmy na kopcu. Ojciec walczył jako żołnierz marszałka Piłsudskiego o Wilno i pod Warszawą. Został odznaczony za udział w wojnie 1918-1921. Brał również udział w sypaniu tego kopca. Zapewne ta radość ojca, że po czterdziestu latach znalazł się znowu na kopcu, a później smutek, że jest on tak bardzo zmieniony, sprawiły, że z chwilą powstania w 1980 roku Obywatelskiego Komitetu Opieki nad Kopcem Józefa Piłsudskiego stałem się jego członkiem. Wokół pułkownika Józefa Herzoga skupiła się garstka licząca około 20 osób-szaleńców, która cały wolny czas spędzała przy wycinaniu drzew porastających kopiec i przy taczkach, poświęcając własne środki finansowe i sprzęt, by ratować niszczejący kopiec".
I tak zaczęła się nieprzerwana, jakże owocna służba inżyniera Śliwczyńskiego na Sowińcu. Nie tylko wyznaczał zadania przychodzącym w soboty i niedziele zapaleńcom, ale także przeprowadzał prace remontowe w pawilonie będącym zapleczem dla tych robót i urządził w nim małą izbę pamięci poświęconą budowie oraz odbudowie Mogiły Mogił, w której zboczach złożono ziemię z kilku tysięcy pól bitewnych oraz miejsc kaźni Polaków przelewających krew za ojczyznę na całym świecie. Uczestniczył też we wszystkich krakowskich uroczystościach niepodległościowych, zarówno wtedy, gdy ponosiło się za to nieprzyjemne konsekwencje, jak i po 1989 roku. Nigdy nie przeszedł na patriotyczną emeryturę - dopóki starczało mu sił, zjawiał się na Sowińcu, by w rzeczowych rozmowach z dr. Józefem Skotnickim, dyrektorem opiekującej się w imieniu władz miasta Krakowa kopcem Fundacji "Miejski Park i Ogród Zoologiczny", na bieżąco ustalać, jakie prace naprawcze bądź pielęgnacyjne trzeba w najbliższym czasie wykonać. Był też uroczym gospodarzem towarzyskich spotkań piłsudczyków odbywających się w pawilonie.
Za całokształt działalności społecznej został odznaczony m.in. złotym Krzyżem Zasługi, złotym Medalem Opiekuna Miejsc Pamięci Narodowej, odznaką "Honoris Gratia", złotą odznaką "Za pracę społeczną dla Miasta Krakowa", złotą odznaką "Za zasługi dla Ziemi Krakowskiej". Był także laureatem prestiżowej Nagrody im. Klemensa Bąkowskiego. Warto dodać, że Komitet Opieki nad Kopcem Józefa Piłsudskiego nadał mu tytuł honorowego wiceprzewodniczącego.