Krakowski poeta Adam Ziemianin, piewca gór i codzienności, ma już 70 lat. Do popularności jego wierszy przyczyniają się nie tylko drukowane tomiki, lecz także ich śpiew przez zespoły Stare Dobre Małżeństwo i U Studni.
W jednym z wierszy napisał: „Dałeś mi Panie łaskę – abym – ślad zostawił /Koślawy może – śmieszny – ale własny”. – Poezja zaczęła mnie pociągać w czasach licealnych. Wpierw były to wynurzenia liryczne pod adresem ukochanej dziewczyny. Nie wytrzymały próby czasu, ale zamiłowanie do poezji pozostało. Moją rodzinną Muszynę odwiedzał m.in. twórca z „krainy łagodności” – Jerzy Harasymowicz. Pobudził mnie do dalszego pisania – wspomina A. Ziemianin. Nie czeka, aż przyjdzie natchnienie. Usiadłszy na krześle przy biurku, łyknąwszy z kubka zielonej herbaty, zaczyna pisać – przez kilka godzin codziennie, niczym urzędnik galicyjski. Pomysły zapisuje wcześniej ołówkiem w notesiku, który ma zawsze przy sobie. Potem je tylko rozwija twórczo. – Moja poezja nie jest efektem jakichś spekulacji mózgowych snutych w cieniu czterech ścian. Przeciwnie – rodzi się wśród ludzi. Obserwuję ich na ulicy, w tramwaju, w pociągu, w kawiarni. „Podsłuchuję” rzeczywistość. Łapię po prostu życie na gorącym uczynku – mówi poeta.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.