W piątek 25 maja na krakowskim cmentarzu Batowickim odbędzie się pogrzeb red. Wiesława Molika, polonisty, dziennikarza, wieloletniego szefa Telewizji Kraków w pierwszym okresie jej działalności.
Wiesław Molik zmarł 20 maja w 87. roku życia. Urodził się w 1931 r. w okolicach Trzebini. Był tutaj m.in. aktywnym członkiem harcerstwa. "Miałem szczęście zetknąć się po wojnie z ppłk Edwardem Jaworskim, lotnikiem, oficerem Polskich Sił Powietrznych na Zachodzie. Prowadził w Trzebini zajęcia lotnicze z harcerzami. Dzięki niemu zrobiłem w latach 1947-48 kurs szybowcowy" - wspominał zmarły. Sentyment do stron rodzinnych zachował do końca życia i często tam wracał.
W końcu lat 40. pojechał do Krakowa by studiować polonistykę. Poznał ją gruntownie m.in. z wykładów prof. Stanisława Pigonia. "Jako student miałem kiedyś okazję poznać w Zakopanem poetów - Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego i Juliana Tuwima" - wspominał.
Z czasem został pierwszym szefem Telewizji Kraków z prawdziwego zdarzenia. Ośrodek telewizyjny w Krakowie istniał co prawda już od 1961 r. ale dopiero po objęciu w 1966 r. funkcji redaktora naczelnego przez W. Molika, zaczęto tam robić programy z większym rozmachem. Pojawiła się "Kronika" - program informacyjny, nagrywano spektakle teatralne, wreszcie w 1968 r. otwarto nowoczesne centrum telewizyjne na Krzemionkach. Wcześniej telewizja była właściwie dodatkiem do radia. Redakcje i administracja mieściły się w radiowej kamienicy przy ul. Wróblewskiego. Programy informacyjne, publicystyczne i spektakle nagrywano zaś w głównej siedzibie Polskiego Radia w Krakowie przy ul. Szlak. "Warunki pracy w studiu przy ul. Szlak były trudne. Było tak gorąco od reflektorów, że niekiedy przy nagrywaniu spektakli teatralnych aktorki mdlały. Zmieniło się to, gdy w 1968 r. oddano do użytku nowoczesny ośrodek na Krzemionkach - wspominał W. Molik, który szefował krakowskiej telewizji w latach 1966-1971.
Szefem był zaś liberalnym. - Przyhołubił nas na Krzemionkach wraz z Maćkiem Szumowskim, gdy nie mieliśmy jeszcze gdzie mieszkać. Nie obraził się ani wtedy, gdy pod jego nieobecność Maciek wypalił papierosem dziurę w fotelu stojącym w jego gabinecie, ani wtedy gdy na jedne z imienin kupiliśmy mu klęcznik z karteczką o treści „Do klęczenia w Komitecie Wojewódzkim” partii. Rozpinał parasol ochronny nad nami - wspomina red. Leszek Mazan, w czasach szefowania Molika dziennikarz "Kroniki". Ponieważ budowa ośrodka nie była formalnie zakończona, formaliści zarzucali szefowi młodych wówczas dziennikarzy, że "dopuścił do nielegalnego nocowania na placu budowy osób nieupoważnionych".
Po odejściu z telewizji W. Molik znalazł się w radiu, pełniąc m.in. w latach 1971-1982 funkcję zastępcy redaktora naczelnego rozgłośni krakowskiej. Szczególną uwagę zwracał tam na słuchowiska w reżyserii Romany Bobrowskiej i dobre reportaże m.in. Teresy Siedlarowej i Jerzego Skrobota. "Miałem okazję poznać jeszcze Lenę Meyerholdową, w 1927 r. gdy ruszało nadawanie programów Polskiego Radia z Krakowa, pierwszą jego spikerkę" - wspominał W. Molik.
Jednym z jego zamiłowań był śpiew chóralny. Z braku czasu mógł się mu poświęcić na dobre dopiero w dojrzałych latach życia. Pod koniec 1982 r. stał się śpiewakiem słynnego męskiego Krakowskiego Chóru Akademickiego działającego od 1878 r. przy Uniwersytecie Jagiellońskim. Był bardzo aktywny w przygotowaniu jubileuszu 105-lecia zespołu. Śpiewał wraz z nim m.in. w trakcie wręczania Janowi Pawłowi II doktoratu honoris causa UJ w 1983 r. oraz w tym samym roku podczas koncertu dla papieża w Castel Gandolfo oraz w trakcie występów chóru w Baskonii. KCHA nagrodził go w 2013 r. swym członkostwem honorowym.
Potem śpiewał w chórze "Echo", przez ostatnie 11 lat zaś w Chórze Męskim AGRICOLA Środowiska Akademickiego Krakowa przy Uniwersytecie Rolniczym. Czuł się tam jak ryba w wodzie, gdyż trzon zespołu kierowanego przez dr. Joannę Gutowską-Kuźmicz składa się z seniorów KCHA. - Wiesiu był powszechnie lubianym, bardzo ujmującym, uczynnym kolegą. Przez kilka lat był sumiennym kronikarzem naszego chóru. Pamiętam jego wzruszenie, gdy w trakcie naszych koncertów w Holandii, odnalazł mogiłę stryja, żołnierza 1 Dywizji Pancernej gen. Maczka, który poległ podczas wyzwalania jednego z miast holenderskich. Ostatni raz zaśpiewał z nami hymniczne "Hasło" Felicjana Szopskiego 27 kwietnia podczas koncertu w parku przy Dworku Białoprądnickim. Tę pieśń, która kończy każdą naszą próbę i jest wykonywana podczas niektórych koncertów, zaśpiewamy mu prawdopodobnie nad trumną – powiedział Marek Solarz, prezes AGRICOLI.
Pogrzeb Wiesława Molika rozpocznie się w piątek 25 maja o godz. 11.40 na cmentarzu Batowickim w Krakowie, Mszą św. odprawiona w kaplicy od strony ul. Powstańców.