Podczas centralnej procesji Bożego Ciała krakowscy biskupi apelowali o życie Eucharystią, odkrywanie Bożej wolności i bycie świadkami Bożej miłości.
Przy pierwszym ołtarzu zatytułowanym "Chleb dający życie" bp Damian Muskus zwrócił uwagę, że w procesji Bożego Ciała to nie wierni prowadzą Chrystusa, ale On ich. Podkreślił, że od pytania apostołów: "Gdzie chcesz, żebyśmy Ci przygotowali paschę do spożycia?" - zaczyna się zgoda człowieka na to, by Bóg stał się jego pokarmem.
- Od tego pytania rozpoczyna się także ludzkie szukanie miejsca dla Boga - w sobie, w codzienności, w międzyludzkich relacjach i w świecie, który zapomniał o tym, że jest głodny Jego żywej obecności. Dziś, gdy dziękujemy Panu dziejów za stulecie odzyskania niepodległości naszej ojczyzny, trzeba podkreślać fakt, że polskiego ducha, polską myśl, kulturę i historię od samego początku ukształtował ów głód Boga - mówił bp Muskus.
Wezwał przy tym, aby polskie dziś i jutro były przeniknięte tajemnicą Eucharystii, z której rodzi się miłość, międzyludzka solidarność i społeczeństwo zjednoczone wokół dobra wspólnego. - Ludzie Eucharystii potrafią wznieść się ponad własne interesy, by budować więzi, chronić najsłabszych, troszczyć się o poszanowanie godności człowieka. Ludzie Eucharystii są wierni i odpowiedzialni, a ojczyzna jest dla nich przestrzenią budowania dobra i pokoju. Potrzeba dziś takich ludzi, którzy żyjąc Eucharystią, przemieniają świat - apelował hierarcha do uczestników procesji.
Homilię przy drugim ołtarzu, któremu towarzyszyło hasło "Chleb rodzący wolność", wygłosił bp Jan Zając. Zaznaczył on, że dziękując Bogu za wszystko, co osiąga się na co dzień, Polacy w tak wyjątkowym roku nie mogą zapomnieć o dziękczynieniu za dar wolności.
- Ona również jest darem Boga i owocem wysiłków podejmowanych przez człowieka. Polacy zawsze modlili się o odzyskanie lub zachowanie daru wolności. Śpiewali o niej pieśni, wypraszali ją na pielgrzymkach, podczas adoracji, trzymając w ręku różaniec. Równocześnie podejmowali wielorakie wysiłki, aby utraconą wolność odzyskać, a odzyskaną - zachować - mówił.
Jego zdaniem także współcześnie trzeba dostrzec inny, duchowy wymiar walki o wolność, który rozgrywa się w sercu człowieka i dotyka trzech pożądliwości, a mianowicie uzależnienia od pieniądza, przyjemności i chęci panowania. - Wewnętrzną wolność daje człowiekowi tylko Jezus. On bowiem wyzwala z grzechu i daje siły do pokonania różnych uzależnień. Błądzą ci, którzy zadowalają się namiastką wolności lub jej wypaczeniem. Nie wierzą, że prawdziwa i pełna wolność wewnętrzna jest darem Chrystusa, że jesteśmy prawdziwie wolni dopiero wtedy, gdy On nas wyzwoli - nauczał.
Przy trzecim ołtarzu zatytułowanym "Chleb niosący świętość" biskup Jan Szkodoń nawoływał do przemiany w rodzinach, których trwałość i Boska natura jako związku kobiety i mężczyzny jest ciągle atakowana w imię wolności, źle rozumianej tolerancji czy autonomii własnego sumienia. Zachęcił, aby członkowie rodzin kształtowali się poprzez okazywanie sobie coraz głębszej i ofiarnej miłości.
- O miłość trzeba się troszczyć. I nie ma jej bez pokory, przebaczenia, przeproszenia i cierpliwości. Nieraz trzeba przetrzymać burzę, jaka pojawia się w małżeństwie i w rodzinie. I wtedy zamiast myśleć o rozstaniu, trzeba iść razem tam, gdzie możemy przeżyć na nowo miłość Chrystusa do nas - do Łagiewnik, Kalwarii czy na Jasną Górę. I taka właśnie miłość prowadzi nas do świętości - powiedział.
Przy czwartym ołtarzu, tuż obok bazyliki Mariackiej, homilię wygłosił abp Marek Jędraszewski, metropolita krakowski. Relację opublikujemy niebawem.
Po zakończeniu procesji przy ołtarzu przed bazyliką Mariacką odprawiona została Msza. św., podczas której kard. Stanisław Dziwisz mówił, że dzisiejsza uroczystość to przypomnienie, iż Chrystus pragnie być obecny zarówno w życiu osobistym, jak i społecznym człowieka.
- To my - Jego uczniowie - mamy być w środowiskach pracy, nauki i kultury świadkami niepojętej miłości Boga do człowieka. Ta miłość jest bezinteresowna i bezbronna. Ona niczego nie narzuca. Ona nikomu nie zagraża. Ona niczego człowiekowi nie zabiera, a wszystko mu daje - przekonywał zebranych emerytowany metropolita krakowski.