Ruch powietrzny nad stolicą Podhala w trwający weekend był bardzo duży. A to za sprawą X Nowotarskiego Pikniku Lotniczego.
Na miejskim lotnisku pojawiło się kilkadziesiąt latających maszyn. Jak zawsze nie zabrakło pokazów lotniczej akrobacji w wykonaniu znanych i cenionych pilotów. Wielką atrakcją nowotarskiego święta lotniczego był - i to pierwszy raz na Podhalu - przelot na bardzo niskim pułapie wielkiej wojskowej transportowej maszyny Casa, która przyleciała z prosto z bazy w Balicach.
Wojskowa Casa zrobiła kilka okrążeń wokół lotniska, miała nawet wysunięte podwozie, piloci zaświecili także światła. Jednak tak wielki i ciężki samolot nie mógł wylądować w Nowym Targu, gdzie jest tylko trawiasta droga startów i lądowań. Niemniej jednak to była chyba największa atrakcja tegorocznego pikniku. - Casa bardzo rzadko wykonuje tego typu loty - zauważył Tomasz Buszewski, prowadzący piknik lotniczy.
Do Nowego Targu doleciały też śmigłowce z Bazy Lotniczej w Inowrocławiu, przybył również historyczny Jak-18 i replika przedwojennego RWD-5. Nie zabrakło dwupłatowego AN-2 "Wiedeńczyk". To na jego pokładzie jedna z załóg w latach 80. XX w. uciekła za "żelazną kurtynę" do Wiednia.
Swoje stanowisko na pikniku miał krakowski port lotniczy. Z Balic przyjechał nawet żółty samochód marszałka, czyli koordynatora ruchu lotniczego naziemnego. To ten charakterystyczny samochód kieruje pilotów tak, aby samoloty po wylądowaniu trafiły na odpowiednie miejsce na płycie postojowej krakowskiego lotniska. Najmłodsi mogli skorzystać z warsztatów plastycznych, a starsi dowiedzieć się o nowych połączeniach z Kraków Airport, np. o bezpośrednich lotach do Chicago, które teraz wykonywane są już dwa razy w tygodniu, czy lotach do Budapesztu na pokładzie PLL LOT. W stolicy Węgier można przesiąść się do polskiego boeinga 787 i polecieć do Stanów Zjednoczonych.
Piknik potrwa jeszcze przez całą niedzielę 8 lipca. Oprócz lotniczych atrakcji są i inne punkty warte odwiedzenia, np. cała strefa zabaw dla dzieci, z karuzelami czy kolejką.