Przebiegający w cieniu mistrzostw świata w piłce nożnej ostry konflikt pomiędzy gminą miasta Krakowa a spółką Wisła Kraków SA został ostatecznie zażegnany i jeden z najstarszych polskich klubów będzie mógł rozgrywać swoje mecze na stadionie im. Henryka Reymana, pomimo niespłacenia w całości ogromnego długu wobec magistratu.
Pomyślne wieści dotarły do opinii publicznej po wczorajszym spotkaniu prof. Jacka Majchrowskiego, prezydenta podwawelskiego grodu, ze spółką Ekstraklasa SA, której przedstawiciele przyrzekli uregulowanie zadłużenia klubu wobec Zarządu Infrastruktury Komunalnej i Transportu Urzędu Miasta Krakowa. Na mocy tego porozumienia spółka będzie musiała płacić z góry za dzierżawę stadionu na konkretne mecze w trakcie najbliższego sezonu. Na takie - niezwykle dla siebie korzystne - rozwiązanie przystały też jej władze.
Rozmowy odbywały się w napiętej atmosferze, ponieważ kibice Białej Gwiazdy zapowiedzieli na 13 lipca manifestację pod magistratem krakowskim, a wiadomo, jak wyglądają wszelkie przemarsze przez miasto fanów drużyn piłkarskich. Z pewnością trudno je określić mianem pokojowych.
Z prawnego punktu widzenia sprawa była jasna. Spółka miała dług w wysokości prawie 6,5 mln zł, co uniemożliwiało podpisanie umowy z nią o dzierżawę stadionu przy ul. Reymonta, ponieważ byłoby to ewidentne działanie na finansową szkodę gminy. Biorąc pod uwagę piękne tradycje istniejącej od 1906 roku Wisły, władze Krakowa wychodziły z inicjatywami mającymi ułatwić jej spłatę zobowiązań.
W 2016 roku ZIKiT zawarł ze spółką porozumienie o rozłożeniu zaległych należności na 24 raty. Zostało ono jednak zerwane w związku z nieterminowymi wpłatami, a sprawa trafiła do Sądu Okręgowego w Krakowie, który 29 maja wydał nakaz zapłaty kwoty bliskiej 1,4 mln zł. Wisła Kraków SA wniosła sprzeciw i zobowiązywała się do spłaty zadłużenia do 30 czerwca br., co jednak nie nastąpiło. W tej sytuacji miasto wstrzymało się z podpisaniem nowej umowy dzierżawy.
Roczny koszt funkcjonowania wybudowanego za pieniądze z miejskiej kasy za ok. 600 mln zł stadionu obliczany jest na 4,9 mln zł, a zysk wynosi jedynie 4,2 mln zł, co oznacza konieczność dopłacania do niego przez gminę 700 tys. zł rok w rok.
Nieustępliwa postawa mających poważny argument w postaci wyroku sądowego władz Krakowa sprawiła, że na serio zaczęto rozważać możliwość przeniesienia meczów piłkarzy Białej Gwiazdy poza Kraków, np. do Niecieczy (w ubiegłym sezonie grała tam niemająca odpowiedniego stadionu Sandecja) lub na Śląsk. Pojawiła się także groźba odebrania Wiśle licencji na grę w Ekstraklasie.
Na szczęście wszystko zmierza ku pomyślnemu dla obu stron rozwiązaniu. Z jednej strony trzeba pochwalić gospodarność i stanowczość prezydenta Majchrowskiego, z drugiej - konkretną (bo finansową, a nie ograniczoną tylko do słownych deklaracji) pomoc ze strony władz spółki Ekstraklasa SA. Sama spółka spłaciła również milion złotych długu. W tej sytuacji władze miasta widzą możliwość podpisania z nią umowy dzierżawy stadionu na rok.
Teraz do akcji muszą wkroczyć prawnicy i szybko doprowadzić do podpisania wynegocjowanego porozumienia, bo pierwszy mecz ligowy u siebie Wisła Kraków ma rozegrać już 21 lipca z Arką Gdynia.