Ma góralską krzepę i nic go nie zraża. Zadanie, jakie postanowił przed nim Bóg, wypełnia solidnie. Nowotarżanin ks. Piotr Worwa buduje kościół we Lwowie.
- Obecny stan kościoła jest dla nas cudem i co będzie dalej, wiedzą w niebie. My staramy się robić tyle, ile zależy od nas, a Pan Bóg pokazuje, że wszystko zaplanował po swojemu - mówi pallotyn.
Nowotarżanin ks. Piotr Worwa od kilku lat jest duszpasterzem we lwowskiej parafii pw. św. Teresy od Dzieciątka Jezus. Świątynia powstaje w dzielnicy Brzuchowice, która do II wojny światowej była uzdrowiskiem. W 1946 r., w związku z przymusowym wyjazdem Polaków, został zamknięty miejscowy kościół, który obecnie znajduje się w posiadaniu wspólnoty greckokatolickiej.
- Nie wszyscy Polacy jednak wyjechali. Niewielka ich liczba została. Niektórzy przyjechali z innych miejscowości na Ukrainie. Z czasem zaczęto organizować na nowo wspólnotę rzymskokatolicką - opowiada ks. Piotr.
W 2012 r. abp Mieczysław Mokrzycki, metropolita lwowski, erygował parafię. - Okazało się, że kaplica przy naszym pallotyńskim domu jest niewystarczająca i została podjęta decyzja o budowie świątyni. Prace ruszyły w 2016 r. W związku z trudną sytuacją na Ukrainie, a także niewielką zamożnością rodzin naszej parafii bez pomocy dobroczyńców nie uda nam się dokończyć tego dzieła - przyznaje pallotyn.
- Chciałem każdemu z osobna podziękować za każde wsparcie - i materialne, i duchowe. Potrzebne jest jedno i drugie. Zapraszam do Lwowa i skorzystania z naszej "bazy noclegowej". Nasz dom rekolekcyjno-wypoczynkowy jest do dyspozycji - dodaje.
Więcej o ks. Piotrze Worwie w wydaniu "Gościa Krakowskiego" na niedzielę 29 lipca.