Wspólnota IV nowohucka 38. PPK 9 sierpnia dojdzie już do Rzędkowic i do Jasnej Góry pozostaną do pokonania tylko 53 kilometry.
Upał 850 pielgrzymów tworzących tę wspólnotę nie oszczędza, ale - jak zgodnie przekonują - lepiej iść w słońcu, nawet piekącym i smażącym, niż w deszczu i chłodzie. Do szczęścia wystarczy im więc ochłoda na postojach, którą dziś zapewnili strażacy w Pilicy, oraz myśl, że za dwa dni o tej porze będą już w Częstochowie, przed obliczem najlepszej Mamy na świecie.
- Idzie się wspaniale! A idąc każdy kolejny raz, wiem, że za rok znowu chcę pójść. Na pielgrzymce można się nie tylko wyciszyć, ale też ucieszyć świadectwem wiary innych ludzi - także młodych. Co ważne, wszyscy niesiemy w sercach intencje, które omadla cała grupa i w takiej modlitwie jest moc - zauważa pani Joanna, która w pielgrzymkową przygodę co roku wciąga kolejne osoby - zarówno rodzinę, jak i przyjaciół. Tym razem idzie już w siedmioosobowej grupie. - Po raz drugi towarzyszy mi córka, po raz pierwszy ciocia, a za rok pójdzie też mój mąż - zapowiada pani Joanna i dodaje, że do Częstochowy można przyjechać autem, zamiast iść w pielgrzymce, ale dla niej to nie samo. - Idąc, nie tylko chcę dostać potrzebne mi łaski, ale też daję coś z siebie - tłumaczy.
Z potrzeby serca na Jasną Górę chodzi także pani Władysława, która przekonuje, że jak ktoś raz poszedł w pielgrzymce, to nie da rady wymazać jej już z serca i duszy.
Podobnie uważają Dorota i Wiesiek, którzy od wielu lat pielgrzymują w grupie młodzieżowej wspólnoty nowohuckiej. I nie szkodzi, że trzydzieści lat skończyli już jakiś czas temu… - Młodzieżą wciąż się czujemy - śmieją się małżonkowie, którzy nieustannie dziękują Matce Bożej za to, że dzięki Niej i pielgrzymce kiedyś się poznali.
- Potem też na pielgrzymce się zaręczyliśmy, a jeszcze później na Jasną Górę wchodziliśmy w ślubnych strojach. Teraz opowiadamy o tym naszym dzieciom i pokazujemy im ważne dla nas miejsca. Maryja cały czas przyciąga nas do siebie, a idąc do Niej, zbliżamy się też do Boga i innych ludzi. Pielgrzymka jest bowiem niezwykłym czasem jedności, który staramy się przekładać na całoroczną codzienność - mówią Dorota i Wiesiek.
- Można przyjechać autem do Częstochowy, ale nie da się tego porównać z przyjściem do Maryi w pielgrzymce - przekonuje pani Joanna (pierwsza z prawej) Monika Łącka /Foto Gość