– Kiedyś spaliśmy w stodołach, garażach, co oczywiście miało swój urok. Teraz jest wygodniej, ale gdyby powróciły dawne warunki, też bym sobie poradziła – zapewnia Wanda Kądziołka.
Przez pierwsze trzy lata tylko odprowadzała przyjaciół na pierwszym etapie pielgrzymki. – Potem coś we mnie pękło. Myślałam, że ja nie jestem w stanie przejść tej drogi, ale widząc, że starsze osoby idą, i to z laskami, zmobilizowałam się, by się wybrać. Tak rozpoczęło się moje pielgrzymowanie do Częstochowy. Z każdym rokiem podejmowałam decyzję, że skoro przeszłam już jedną pielgrzymkę, to trzeba i piątą, a później dziesiątą. Tak dotarłam do trzydziestej – opowiada W. Kądziołka. Zapewnia, że intencje zostają wysłuchane.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.