Na cmentarzu Rakowickim w Krakowie odbył się dziś pogrzeb Zbigniewa Suflity (1938-2018), legendarnego śpiewaka podwawelskich chórów akademickich.
Chórzysta, bas założonego w 1878 r. męskiego Krakowskiego Chóru Akademickiego przy Uniwersytecie Jagiellońskim oraz Chóru Męskiego Krakowskiego Środowiska Akademickiego AGRICOLA przy Uniwersytecie Rolniczym, zmarł 27 sierpnia 2018 r. w Krakowie w wieku 80 lat. W czynnym składzie KCHA prześpiewał ponad pół wieku, od 1957 r. do 2008 r. AGRICOLI udzielał zaś swego głosu od 2007 r.
Rodzina i przyjaciele modlili się przy jego trumnie w kaplicy cmentarnej pw. Zmartwychwstania Pańskiego. - Śpiewał dla Boga i ludzi - powiedział ks. prof. Robert Tyrała, prorektor Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II, opiekun duchowy muzyków krakowskich, celebrujący Mszę św. wraz z ks. Adamem Podbierą, proboszczem parafii w. św. Józefa na os. Kalinowym. W trakcie Mszy św. śpiewał blisko stuosobowy zespół chórów połączonych: juniorów i seniorów KCHA oraz AGRICOLI, męskiej części Chóru Uniwersytetu Rolniczego oraz reprezentantów PSALMODII i Podkarpackiego Chóru Męskiego.
Dyrygowali: Ryszard Źróbek, Janusz Wierzgacz, Joanna Gutowska Kuźmicz i Oleg Sznicar.
Przed złożeniem trumny do grobu na terenie d. wojskowej części cmentarza Rakowickiego przy ul. Prandoty wspominano o dużej roli jaką zmarły chórzysta odegrał nie tylko w rozwoju chóralistyki krakowskiej ale przez swoje oddziaływanie także w innych dziedzinach kultury Krakowa. Połączone chóry odśpiewały pod dyr. prof. Adama Korzeniowskiego "Hasło Krakowskiego Chóru Akademickiego" skomponowane w 1897 r. przez Felicjana Szopskiego. - Zbyszek był człowiekiem wszechstronnym, jakich nazywa się postaciami renesansu. Łączył to z wielką skromnością. Będzie go nam brakowało - wspomniał prof. Korzeniowski, b. prorektor Akademii Muzycznej, niegdyś chórzysta a potem dyrygent KCHA w latach 1984-1994.
Muzyk Jacek Ostaszewski mówił z kolei o zaangażowaniu zmarłego w działania Chóru KOD oraz manifestowaniu przez niego swej postawy obywatelskiej.
Był niezapomnianą osobą także dla innych. - Zbyszek był postacią, w której towarzystwie chciało się przebywać. Wielu kolegów z chóru wspominało mi, że śpiew śpiewem, ale udział w próbach i koncertach jest dla nich ważny także z powodu możliwości spotkania z tym wspaniałym kolegą. Dla mnie znajomość z nim była zaszczytem. Swym przykładem uczył nie tylko zamiłowania do śpiewu lecz także mądrości życia. Nie czuło się przy nim bariery wiekowej - powiedziała dr Joanna Gutowska-Kuźmicz, dyrygent chóru AGRICOLA. - Niegdyś spotykaliśmy się często w KCHA. Jego siła oddziaływania była tak wielka, że z czasem, gdy wyprowadziłem się bardzo daleko od Krakowa, nie żałowałem czasu i fatygi, by pokonać samochodem ponad 200 km, spotkać się z nim i zaśpiewać na cotygodniowej próbie chóru AGRICOLA - wspomniał leśnik Andrzej Krzyżanowski.
Czytaj także: