Na patriotycznym pikniku #NIEPODLEGŁA małoPOLSKA na krakowskim Rynku Głównym – zorganizowanym dziś przez Piotra Ćwika, wojewodę małopolskiego – dopisali i goście, i pogoda.
W czasie Mszy św. w bazylice Mariackiej w homilii ks. Dariusz Raś, proboszcz, nawiązał aż do mitycznych początków piastowskiej Polski. Piknik był w założeniu bardziej współczesny, bo sięgał tylko stu lat, do czasu odzyskania niepodległości w 1918 r. Jak wyglądali ludzie, którzy uczestniczyli w tamtych wydarzeniach i je współtworzyli? Można było to dokładnie obejrzeć w wykonaniu rozlicznych grup rekonstrukcyjnych. Samych wzorów umundurowania można było zobaczyć kilkanaście, jeśli nie kilkadziesiąt. Hallerczycy, beliniacy, wszystkie armie zaborcze, legioniści. I cywile, od ogólnopolskiej praczki z tarą i balią, poprzez "panie z towarzystwa", po lwowskich batiarów. Można było na miejscu zaciągnąć się do Ochotniczej Legii Kobiet i otrzymać legitymację. Panie z polowego biura werbunkowego nie mogły się opędzić od kandydatów mężczyzn! Masowo robiono sobie zdjęcia z najrozmaitszymi żołnierzami. Wojsko wszelkich formacji na stoisku kopalni soli w Wieliczce częstowane przez soliludków lizało bryłki soli, dzieci kręciły wyżymaczką praczki, w namiocie z grami można było zagrać w "Polską Luxtorpedę".
Znawcy uzbrojenia (jak wiadomo, jest nim każdy mężczyzna, choćby nigdy nie był w wojsku) badawczo oglądali karabiny i granaty, hełmy, ładownice i owijacze. Jedyną bitwę można było stoczyć na poduszki, a pozorant – udający rannego w rekonstruowanym lazarecie – choć krwawił realistycznie, zamiast krzyczeć, kokietował sanitariuszki.
O tym, że wojna to nie piknik i że wolność ma swoją cenę, przypomniał w przemówieniu Piotr Ćwik, wojewoda małopolski. W przemówieniu powiedział: "W roku stulecia odzyskania przez Polskę Niepodległości w szczególny sposób chcemy wrócić pamięcią do atmosfery listopadowych dni roku 1918, kiedy to nasza Ojczyzna narodziła się na nowo. Po 123 latach niewoli Polacy powiedzieli światu: oto jesteśmy, oto jest Polska. Jest, bo nigdy z serc i umysłów Polaków nie zniknęła…". Odczytano także list premiera Mateusza Morawieckiego.