Niektóre plansze ekspozycji plenerowej przygotowanej na krakowskich Plantach z okazji 100. rocznicy odzyskania niepodległości przez Polskę są niszczone. Nie robią tego jednak chyba zwykli chuligani.
Na ponad 230 planszach przygotowanych z ogromną pieczołowitością przez Fundację Centrum Dokumentacji Czynu Niepodległościowego, Obywatelski Komitet na rzecz Oleandrów oraz władze miasta, można śledzić do 15 listopada przebieg wysiłków niepodległościowych krakowian - od Konfederacji Barskiej po wybory samorządowe w 1990 roku. Nosząca tytuł "Kraków dla niepodległości" plenerowa ekspozycja pokazuje nie tylko militarny wysiłek rodaków, ale także utrwalanie narodowej tożsamości poprzez wiarę, kulturę, sztukę, naukę ze szczególnym uwzględnieniem znaczenia podwawelskiego grodu, który odegrał ogromną rolę dla zachowania polskości i budzenia patriotycznego ducha.
Wystawa przyciąga uwagę wielu krakowian oraz licznych turystów. Z myślą o tych z innych krajów przygotowano podpisy pod fotografiami, ilustracjami i skanami dokumentów w języku angielskim.
Niestety, część plansz jest regularnie niszczona i to chyba nie przez chuliganów, czy osoby pod wpływem alkoholu oraz innych środków odurzających, których nie brakuje w jesienne dni, wieczory, a także noce na Plantach. Dewastowane są bowiem ciągle tylko te same fragmenty poświęcone Józefowi Piłsudskiemu oraz zbrodni katyńskiej, o czym poinformowali mnie ze smutkiem nieustannie naprawiający szkody organizatorzy wystawy.
Jak widać, nie brak w III Rzeczypospolitej sierot po PRL, czyli ludzi o mentalności trafnie określonej przez Aleksandra Zinowiewa jako homo sovieticus. Dlaczego nie usiłują ich jednak ujmować na gorących uczynkach Straż Miejska i policja, które - wiedząc o niszczeniu konkretnych plansz - powinny dyskretnie pilnować kilku fragmentów Plant?