Niby jazda tramwajem to żadna atrakcja, bo każdy jechał tramwajem. Ale przejazd tramwajem przez myjnię, gdy ze wszystkich stron tryska woda i kręcą się ogromne, granatowe szczotki to coś całkiem innego.
To tylko jedna z atrakcji, w jakie obfitował dzisiejszy "Dzień Seniora" w zajezdni MPK przy ul. Brożka. Licznie przybyli seniorzy mogli przypomnieć sobie młode lata, zwiedzając stare tramwaje i autobusy (część z nich specjalnie na tę okoliczność wypożyczyło Muzeum Inżynierii Miejskiej). Emerytowani pracownicy MPK, których nie brakło, przeprowadzali znajomych sobie tylko znanymi ścieżkami po zakładzie, aby pokazać miejsca, gdzie kiedyś pracowali. Niby pilnowano, żeby goście się nie rozchodzili, bo zajezdnia jest w ciągłym ruchu i poza wyznaczonymi miejscami może być niebezpiecznie, ale kto by tam upilnował starego fachmana w jego własnym zakładzie.
Kto chciał, mógł spróbować, jak się kieruje tramwajem. Jazda była wprawdzie niedaleka i nieskomplikowana, ale emocji budziła sporo. No i była niepowtarzalną okazją, żeby zrobić sobie zdjęcie na fotelu motorniczego.
Akcja patrolu Straży Miejskiej, pokazującego wyciąganie poszkodowanego w wypadku samochodowym z auta i udzielanie mu pierwszej pomocy, wzbudziła wielkie zainteresowanie. Można było także rozwiązać krzyżówkę i wziąć udział w konkursie, obejrzeć z zewnątrz i od środka mnóstwo starych autobusów i tramwajów, poprosić konduktorkę (ktoś pamięta takie osoby w tramwajach?) o przypięcie kotylionu, rzucić okiem na warsztaty, gdzie naprawia się i modernizuje tabor, nauczyć się bezstresowo posługiwania się Krakowską Kartą Miejską i przedłużania biletu miesięcznego w automacie bez ryzyka, że wciągnie pieniądze, zobaczyć tramwaj, którym papież Franciszek jechał na Błonia w czasie ŚDM i poznać motorniczego, który go wiózł.
Stowarzyszenie "Radosny Senior" zorganizowało w hali, gdzie normalnie słychać szlifierki, młoty i inne odgłosy warsztatowe, koncert. Wystąpili Jaga Wrońska, Jan Wojdak, kabaret Antyki i chór Seniorinki. W wydarzeniu wziął udział prezydent Krakowa Jacek Majchrowski.
"Dzień Seniora" był udany, choć był to tak naprawdę także "Dzień Juniora". Dzieci i wnuki bawiły się niewiele gorzej, niż dziadkowie i rodzice. Fajnie było w zajezdni!