Władysław Grodecki zmarł 13 października w Krakowie w wieku 76 lat.
Urodził się w 1942 r. Ukończył studia geodezyjne na Politechnice Warszawskiej, specjalizując się później w kartografii. Z zamiłowania krajoznawca, przez wiele lat był przewodnikiem po Krakowie. Ciągnęło go jednak także w dalekie kraje. Był na wszystkich kontynentach. Trzy razy udawał się w samotne, wielomiesięczne wyprawy dookoła świata. Swoje ekspedycje dokumentował starannie i potem dzielił się z ich rezultatami w trakcie bardzo licznych wystaw i prelekcji. Jako podróżnik był doceniany w kraju i za granicą.
Z dociekliwością wyszukiwał w trakcie swych podróży ślady pobytu i działalności Polaków. W trakcie prelekcji w wielu miejscach swych kolejnych postojów na trasie wypraw, opowiadał o naszym kraju i dokonaniach rodaków; zwano go "wędrownym ambasadorem". – Był wielkim patriotą. Brał udział w Marszach Szlakiem I Kompanii Kadrowej, dokumentował fotograficznie manifestacje solidarnościowe w Krakowie oraz strajk głodowy w Bieżanowie Starym w 1985 r. Ważnym polem jego działania było gromadzenie kolejnych ziem z rozsianych po świecie mogił Polaków, w tym żołnierzy. Składał je potem w Mogile Mogił – Kopcu Józefa Piłsudskiego w Krakowie, w którego odnawianiu brał udział. Jako pierwszą przywiózł tam ziemię z cmentarza żołnierzy Brygady Podhalańskiej poległych w 1940 r. w bitwie o Narwik – wspomina podróżnika dobrze go znający dr Jarosław Szarek, prezes Instytutu Pamięci Narodowej.
Znany jest sformułowany przez Grodeckiego „Dekalog podróżnika”: "1. Być młodym (bez względu na wiek), 2. Mieć marzenia, 3. Być odważnym i działać z ogromną determinacją, 4. Być uczciwym, koleżeńskim, mieć miłe i przyjazne usposobienie, 5. Posiadać jak najwięcej umiejętności (nie tylko językowych), 6. Mieć czas, trochę pieniędzy i wielu przyjaciół na świecie, 7. Dbać o sprawy "ducha", zachować dystans do spraw codziennych, 8. Przygotować wyprawę, 9. Chcieć żyć – czyli opanować sztukę przetrwania, 10. Nosić brodę". Długa broda była jego znakiem rozpoznawczym.
Był człowiekiem głęboko wierzącym. Gdy wyruszał w 1992 r. na wyprawę dookoła świata, otrzymał od zaprzyjaźnionego redemptorysty obrazek z wizerunkiem Matki Bożej i napisem "Matko prowadź". "Towarzyszył mi zarówno w chwilach radosnych jak i tych trudnych" – wspominał.
Kierowała nim chęć poznania świata i opowiedzenia o nim swym rodakom. Z zapałem wędrował także po kraju. "Ruszając w świat, nie zapominajmy jednak, że tu, »nad Wisłą« jest nasz Dom, że nigdzie nie będzie nam lepiej – ani w Australii, ani w Kanadzie, ani nawet na Bezludnej Wyspie. Zabierzmy ze sobą duchowe wsparcie rodziny, przyjaciół i bliskich, ich życzliwość i modlitwę" – napisał w "Magazynie Podróżników Globtroter".