Odpustową Mszą św. w sanktuarium św. Jana Pawła II 22 października zakończyły się obchody 40. rocznicy wyboru kard. Karola Wojtyły na papieża.
Przewodniczył jej abp Marek Jędraszewski, który w homilii przypomniał m.in. słowa, jakie papież Polak wypowiedział podczas inauguracji swego pontyfikatu. Przywołał też osobiste wspomnienia związane z tymi wydarzeniami. Obecny metropolita krakowski był wtedy bowiem w Rzymie.
– Kard. Wojtyła 14 października opuścił Kolegium Polskie, a dwa dni później było ono najszczęśliwsze, ponieważ nasz kardynał wyszedł z konklawe jako papież, a studenci za jakiś czas mogli się z nim spotkać. Do tego spotkania doszło dopiero 6 grudnia. Zastanawialiśmy się, co mu przynieść. W końcu ktoś wymyślił, że skoro za niedługo Boże Narodzenie, to trzeba przynieść choinkę. Jan Paweł II przyjął ją z wielką radością – wspominał.
Na koniec przedłużającego się spotkania Ojciec Święty poprosił studentów, by zaśpiewali mu "Barkę". – Sam też włączył się w ten śpiew, a słowa tej oazowej piosenki mocno odnosił do siebie, do Krakowa, do Polski. Potwierdził to także podczas ostatniej pielgrzymki do Polski, gdy w sierpniu 2002 r. zebrani na Błoniach zaśpiewali "Barkę". Papież powiedział wtedy, że miał ją w uszach, gdy usłyszał wyrok konklawe – opowiadał abp Jędraszewski, dodając, że Piotr naszych czasów, idąc za głosem Boga, doszedł aż do Rzymu, gdzie przeżył nie tylko wiele pięknych chwil, ale też wiele cierpienia. Pierwsze związane było z dniem 13 maja 1981 r., gdy zbrodnicze siły urządziły zamach na papieża, by już nie głosił światu prawdy.
Kolejny etap cierpienia pojawił się w 1994 r., gdy papież dowiedział się, że atakuje go choroba, która powoli, ale systematycznie, będzie wyniszczać jego siły fizyczne. Mówił wtedy, że wiedział, iż ma wprowadzić Kościół i cały świat w trzecie tysiąclecie poprzez modlitwę i różnorakie działania, ale dowiadując się o chorobie zrozumiał, że to za mało. Że ma to zrobić także poprzez swoje cierpienie.
– Stało się to w roku poświęconym rodzinie. Nieprzypadkowo. Skoro rodzina była i jest atakowana, to i papież musiał być atakowany, by świat zobaczył, że istnieje Ewangelia – stwierdził metropolita wskazując, iż sens cierpienia można odczytać łącząc je z krzyżem Chrystusa i z Jego zmartwychwstaniem.
– Cierpienie Jana Pawła II mierzone było w latach, a rozłożone było na dni i godziny. Było też łączone z byciem świadkiem Jezusa Chrystusa – aż do samego końca – mówił arcybiskup.
Po Mszy św. odbył się też koncert "Habemus Papam", zorganizowany przez Fundację Quest i Akcję Katolicką Archidiecezji Krakowskiej.