Pomimo niesprzyjającej jesiennej aury niemal tysiąc osób przeszło w niedzielę ulicami Libiąża w radosnym orszaku świętych i błogosławionych.
V Libiąski Orszak Świętych rozpoczął się w kościele św. Barbary, gdzie zgromadziły się dzieci i młodzież, rodziny i osoby konsekrowane, by - idąc w barwnym pochodzie - zamanifestować, że święty zawsze zwycięża. Dzieci przebrane były m.in. za św. Franciszka z Asyżu, św. Teresę od Dzieciątka Jezus, św. Andrzeja Bobolę, św. Matkę Teresę z Kalkuty. Szczególnym zainteresowaniem cieszył się synek Marii i Emmanuela Mulamba Salumu, przebrany za św. Jana Pawła II. - Jestem onieśmielony, bo widzę, że jest wśród nas Ojciec Święty - żartował prowadzący orszak bp Damian Muskus OFM i... zrobił sobie selfie z papieżem.
Patronem tegorocznego pochodu był św. Andrzej Bobola. - Po jego kanonizacji 11 czerwca 1938 r. pociąg z relikwiami tego świętego, przejeżdżając z Włoch do Warszawy, zatrzymał się na kilka minut w Libiążu. To było wielkie święto w naszej parafii - opowiada ks. Maciej Medes z parafii Przemienienia Pańskiego w Libiążu.
Poza relikwiami świętego jezuity w orszaku niesione były relikwie św. Faustyny, św. Rozalii, św. Jana Pawła II, bł. Karoliny Kózkówny i św. Stanisława Kostki.
Jak w ubiegłym roku, uczestnicy orszaku zebrali się przy grobie Helenki Kmieć, wolontariuszki misyjnej zamordowanej niemal dwa lata temu w Boliwii. W modlitwie uczestniczyli jej rodzice. W orszaku niesiony był transparent z napisem: "Santa subito" i zdjęciem Heleny. - Dla was, jej przyjaciół, krewnych, sąsiadów, Helenka pozostaje wzorem dzielenia codzienności z ukochanym Panem. Wierzymy, że w chwili śmierci zobaczyła twarz Jezusa i spojrzała w Jego oczy, bo wiemy, że całe jej życie było świadectwem wiary silnej, pełnej radości i nadziei - mówił później bp Muskus w homilii podczas Mszy św. na zakończenie wydarzenia.
Ulicami miasta maszerowali: orkiestra górnicza, schola, młodzież w koszulkach z napisem: "Święty zwycięża", księża i mieszkańcy Libiąża. W drodze do kościoła Przemienienia Pańskiego wszyscy zatrzymali się przy pomniku św. Jana Pawła II, pod którym zostały złożone kwiaty dla upamiętnienia 40. rocznicy jego pontyfikatu.
Na zakończenie orszaku w kościele Przemienienia Pańskiego bp Muskus odprawił Mszę św. W homilii mówił o ewangelicznym Bartymeuszu, niewidomym żebraku, któremu Jezus przywrócił wzrok. Podkreślał, że jego wiara była niezachwiana, odważna i konsekwentna. Radził zgromadzonym, by w chwilach zwątpienia przypominali sobie o bohaterze odczytanej Ewangelii, który "uwierzył w ciemnościach".
- Dziś uczniowie Jezusa bardzo często wystawiani są na próbę. Świat wyrzekający się Boga robi wszystko, by zamilkli świadkowie Ewangelii. Doświadczają tego przede wszystkim chrześcijanie w krajach prześladowanych, o których dziś nam Kościół szczególnie przypomina - mówił kaznodzieja, nawiązując do obchodzonego w niedzielę Dnia Solidarności z Kościołem Prześladowanym. Dodał, że coraz częściej staje się to również udziałem wierzących w Polsce. - Nie musimy oddawać za Jezusa życia, ale doświadczamy, że wiara jest w istocie pójściem pod prąd - zauważył. Podziękował uczestnikom orszaku za to, że mieli odwagę, by zaświadczyć o swojej wierze na ulicach miasta, w przestrzeni publicznej. - Pokazaliście, że Jezus jest dla was najważniejszy - podsumował.
Libiąski Orszak Świętych zakończył się pokazem laserowym na frontonie świątyni oraz kolorowym spektaklem sztucznych ogni.