Poległych w walce i pomordowanych żołnierzy powojennego podziemia niepodległościowego wspominano dziś w trakcie V Krakowskich Zaduszek za Żołnierzy Wyklętych - Niezłomnych.
Pochód uczestników Zaduszek niosących portrety żołnierzy podziemia niepodległościowego przeszedł od kościoła św. Wojciecha do kościoła Mariackiego, gdzie odmówiono wypominki i odprawiono Mszę św. pod przewodnictwem abp. Marka Jędraszewskiego
Na czele pochodu szli: 90-letni mjr Stanisław Pazurkiewicz ps. „Dudara", żołnierz AK i członek konspiracji niepodległościowej, 92-letni por. Wacław Szacoń ps. "Czarny", żołnierz partyzantki niepodległościowej, kpt. dr Janusz Kamocki ps. "Mamut", żołnierz Narodowej Organizacji Wojskowej, Armii Krajowej i Narodowego Zjednoczenia Wojskowego, więzień polityczny, oraz dr Jarosław Szarek, prezes Instytutu Pamięci Narodowej.
- Zawsze chodziłem z podniesioną głową i byłem dumny, że walczyłem w szeregach Armii Krajowej, a po wojnie - w WiN. Łączył nas jeden cel - niepodległa Polska - powiedział por. Szacoń z podkrakowskich Liszek, żołnierz podziemia niepodległościowego m.in. w oddziale Zdzisława Brońskiego "Uskoka", wieloletni więzień polityczny.
- Siedziałem w więzieniu w Rawiczu, skazany w 1949 r. za udział w organizacji niepodległościowej "Solidarność-Honor-Praca", zwanej później "Kadra". Po zwolnieniu w 1954 r. byłem inwigilowany przez bezpiekę. Nadali mi kryptonim "Niepoprawny" - wspominał mjr Pazurkiewicz.
Wypominki za niezłomnych czytali m.in. dr Szarek, prezes IPN, i prof. Andrzej Nowak, historyk.
- Pragnieniem niezłomnych była Ojczyzna niepodległa i szczęśliwa - powiedział ks. dr Dariusz Raś, archiprezbiter Mariacki.
Do ofiary i męczeństwa żołnierzy niezłomnych nawiązał w swej homilii metropolita krakowski.
- Św. Jan Paweł II w liście "Tertio Millenio Adveniente" stwierdził, że "wiek XX stał się na powrót wiekiem męczenników, a liczba świadków Chrystusa-męczenników tego wieku jest większa niż męczenników razem wziętych z 19 poprzednich wieków". Niewątpliwie do tych świadków Chrystusa i męczenników należeli "Żołnierze wyklęci", słuszniej jeszcze nazwani "niezłomnymi". Wyrastali z ducha hasła "Bóg-Honor-Ojczyzna". Oni doskonali zdawali sobie najlepiej sprawę z tego, że Polska, po raz kolejny zdradzona w 1945 r. w Jałcie, wydana na łup bolszewików, będzie musiała dać świadectwo raz jeszcze; najwyższe, pełne cierpienia i wiary, mimo tego, że wydawałoby się, że wszystko jest przekreślone i żadnej nadziei dla Polski już być nie może. Nie chcieli się zgodzić na kolejną okupację - powiedział abp Jędraszewski.
- Zdawali sobie sprawę, że nadchodzi system, który walczy z religią, przede wszystkim z chrześcijaństwem i dla którego godność osoby ludzkiej nic nie znaczy, a honor jest "wymysłem burżuazji". (...) Zdawali sobie sprawę, że są z góry skazani na przegraną; zdradzani, niszczeni torturami w więzieniach UB, pozbawiani osobistej godności i wyszydzani jako „zaplute karły reakcji”, skrytobójczo mordowani, pozbawiani nawet prawa do własnego grobu - dodał metropolita.
Uznał, że obowiązkiem współczesnych jest przywrócić pamięć żołnierzom niezłomnym, odnaleźć ich groby, ustalić tożsamość, policzyć ich wreszcie.
Przywołał wiersz Zbigniewa Herberta "Pan Cogito o potrzebie ścisłości":
"Jesteśmy mimo wszystko
stróżami naszych braci
niewiedza o zaginionych
podważa realność świata
wtrąca w piekło pozorów
diabelską sieć dialektyki
głoszącej że nie ma różnicy
między substancją a widmem
musimy zatem wiedzieć
policzyć dokładnie
zawołać po imieniu
opatrzyć na drogę".