O tym, że macierzyństwo i ojcostwo są łaską, a dziecko największym darem, mówili wczoraj podczas Międzynarodowego Kongresu dla Małżeństwa i Rodziny Jadwiga i Jacek Pulikowscy.
Są małżeństwem od 42 lat, zaś od 40 lat pracują w Duszpasterstwie Rodzin. Prowadzą konferencje i rekolekcje, pomagają małżeństwom przeżywającym kryzysy, są autorami publikacji o rodzinie i małżeństwie, a także byli audytorami synodu o rodzinie w 2015 roku.
Wystąpienie"Macierzyństwo i ojcostwo widziane i odczytywane w perspektywie łaski" na kongresie odbywającym się w Krakowie w 50. rocznicę opublikowania encykliki Humanae vitae Jacek Pulikowski rozpoczął od podkreślenia, że spojrzenie na rodzicielstwo jako łaskę pociąga za sobą dostrzeganie dziecka jako daru. Jest ono darem od Boga i zawsze ma być owocem miłości ojca i matki połączonych małżeństwem oraz będących trwałą wspólnotą życia. To zaś wymusza spojrzenie na płciowość, której podstawowym, choć niejedynym sensem i zadaniem, jest służba życiu, przekazywanie życia w miłości. Przyjemność seksualna płynąca z reakcji narządów rozrodczych ma sens tylko w małżeństwie gotowym przyjąć poczęte dziecko, niekoniecznie aktualnie je planującym. - Nie wolno pominąć istotnego sensu współżycia jako aktu jednoczącego i pogłębiającego komunię małżonków. Moc taką mają jednak jedynie akty szanujące naturalną funkcję prokreacyjną współżycia, tzn. otwarcie się na życie. Powyższa wizja wydaje się być zgodna z planem Stwórcy, co wynika z natury płciowości i wprost z objawienia. W konsekwencji przyjęcie takiej wizji płciowości i nieodłącznie z nią związanej płodności oraz wprowadzenie jej czynnie w życie, warunkuje prawdziwe szczęście człowieka na ziemi i zbawienie - wyjaśnił J. Pulikowski.
Wskazał on również, że najpoważniejsze problemy małżeńskie biorą się z nieakceptowania etyki seksualnej wynikającej z Humanae vitae oraz traktowania dziecka jako przedmiotu, własności i wybierania wszelkich opcji, nawet nieetycznych, by móc je posiadać. - Każde dziecko jest darem, o który trzeba pokornie prosić. Małżonkowie, by być szczęśliwymi, muszą odkryć swoje powołanie do służby życiu. Odrzucić pokusę podpowiadaną przez świat, że są panami życia, że mają prawo do posiadania dzieci. Postawa służby życiu, traktowanie każdego dziecka jako niezasłużony dar, otwiera drogę do prawdziwego szczęścia płynącego z łaski macierzyństwa i ojcostwa. Są one darem od Boga, a nie należnym prawem każdej pary małżeńskiej. Zawierający małżeństwo zobowiązują się do służby życiu, ale nie dostają talonu na dzieci i prawa do ich posiadania. Niezrozumienie powyższego wypacza patrzenie na macierzyństwo i ojcostwo w perspektywie łaski - zaznaczył.
Jak zatem poradzić sobie z tymi problemami? Jak przyznaje prelegent, większość problemów małżeńskich rozwiązuje się wraz z powrotem do czystości małżeńskiej. Chodzi o powrót do sakramentu spowiedzi, Eucharystii oraz modlitwy małżeńskiej, co umożliwia powstanie z każdego upadku. Rozwiązanie problemu niepłodności następuje wraz z pokornym przyjęciem, że każde dziecko jest darem, a jego poczęcie tajemnicą. Jacek Pulikowski przyznał również, że zmiana na taką postawę owocuje zadziwiająco często nagłym poczęciem upragnionego dziecka. To myślenie nierzadko otwiera także na adopcję.
Wyznał, że z żoną doświadczyli trudnego rodzicielstwa. Bóg obdarzył ich poczęciem dziecka po 11 latach małżeństwa. Dzięki temu pomagają małżonkom, którzy potrzebują wsparcia lub rad. Jak przyznają, rozmowy z parami utwierdziły ich w przekonaniu, że macierzyństwo i ojcostwo są darem, a dawcą życia jest Bóg.
- Przyszła do nas para, która od progu mówiła: "Nie chcemy in vitro". Byli 2 lata po ślubie, nie mieli dzieci. Przeczytali w gazecie, że in vitro to łatwy i przyjemny sposób na poczęcie dziecka. Lecz coś ich tknęło i poszli do proboszcza, a on skierował ich do nas. I dał im dokument Donum vitae - o szacunku dla rodzącego się życia i godności jego przekazywania. Przeczytali, że Kościół mówi "nie". Więc skoro ich Kościół mówi „nie”, to oni również tak mówią. Gadaliśmy do 2 w nocy. O całej świętości życia, darze życia, zaczęliśmy od biologii. Na końcu dostali od nas medalik i obrazek św. Gerarda. Powiedzieliśmy, że on jest znakomity i działa wstecz. Tak było u nas. Pewien Australijczyk modlił się o poczęcie drugiego dziecka. Gdy zaczął się modlić, to później okazało się, że 5 dni wcześniej począł się nasz Jaś, czego wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy. Tymi słowami rozstaliśmy się z nimi - wspominał. - Po kilku tygodniach dostaliśmy kartkę "Św. Gerard działa wstecz". Oni byli u nas z kilkudniowym poczętym dzieckiem! Jakby ktoś chciał palcem z Nieba pokazać - "Nie ty, człowieku, jesteś tutaj panem"! Jeżeli pokornie pochylisz się przed mocą Stwórcy, to wynagrodzi cię szybciej niż myślałeś, chociaż nie zawsze tak samo, jak myślałeś. Jeśli uprzesz się przy swoim, to będziesz musiał przecierpieć do końca - podzielił się swymi przemyśleniami Pulikowski.
Czytaj także: