Jak się okazuje, aktywność ruchowa nie w każdym przypadku musi sprzyjać zdrowiu. Przynajmniej w zamglonej, pełnej smogu niecce nadwiślańskiej.
Nikt nie ma wątpliwości, że ruch na świeżym powietrzu sprzyja zdrowiu, korzystnie wpływając na serce i na cały układ krążenia. Czy zalecana przez kardiologów z całej Polski, a także z zagranicy, którzy spotykają się dziś i jutro na swoim kongresie w Krakowie aktywność fizyczna co najmniej trzy razy w tygodniu nie powinna być jednak ograniczana do ćwiczeń w zamkniętych pomieszczeniach, kiedy powietrze jest mocno zanieczyszczone? Komu jak komu, ale lekarzom na pewno nie godzi się popełniać poważnych błędów w tej materii.
W sobotni poranek 24 listopada smog był w centrum podwawelskiego grodu niemal widoczny, a każdy głębszy oddech przekonywał, że jedyne co można zrobić dla ratowania zdrowia, to pozostać w domu i szczelnie zamknąć okna. A co zrobili kardiolodzy? Zorganizowali w tym czasie... półgodzinny bieg po Plantach, aby pokazać praktyczny wymiar troski o serce.
Patrząc na uczestników plenerowej imprezy radośnie przemierzających wyznaczoną trasę i mijających na niej ludzi w maskach antysmogowych na twarzach pukających się w głowy na ich widok przypomniałem sobie trzy stare powiedzenia, które chyba nieźle pasują do tej absurdalnej sytuacji: "Medice, cura te ipsum" (Lekarzu, ulecz się sam), "Dobrymi chęciami jest piekło wybrukowane" i "Szewc bez butów chodzi".