- Jest człowiekiem modlitwy. Dla diecezji, jako biskup, będzie darem - mówią o biskupie nominacie Januszu Mastalskim ci, którzy dobrze go znają.
Jak przekonuje ks. Mateusz Hosaja, kustosz sanktuarium św. Jana Pawła, który do niedawna, będąc prorektorem Wyższego Seminarium Duchownego Archidiecezji Krakowskiej, współpracował z ks. prof. Januszem Mastalskim (rektorem WSD), jest on przede wszystkim kapłanem, który przez modlitwę i działania zawsze stara się być blisko Boga.
- Jest po prostu człowiekiem modlitwy, który wszystkie sprawy stara się rozwiązywać na kolanach. Ta modlitwa jest jego fundamentem w pracy pedagogicznej - mówi ks. Hosaja.
Dodaje też, że ks. Mastalski dał się poznać jako dobry organizator, który nie działa sam, ale zespołowo, a gdy są do rozwiązania trudne sprawy, potrafi zapytać o radę specjalistów z danej dziedziny. Dlatego tak dobrze sprawdził się w roli najpierw prorektora, a później rektora WSD.
- Będzie ogromnym darem dla naszej diecezji danym nam przez papieża Franciszka, a dzięki swojej osobowości będzie dobrym współpracownikiem dla metropolity krakowskiego abp. Marka Jędraszewskiego - zapewnia kustosz sanktuarium św. Jana Pawła II.
Marta Mastyło, rzecznik prasowy Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II, przekonuje natomiast, że ks. prof. Janusz Mastalski nie przez przypadek został przed laty wybrany na prorektora ds. studenckich na UPJPII. - On po prostu kocha młodzież. Czasem wydaje się nawet, że jest niepoprawnym optymistą, wierząc w dobre intencje studentów. Choć jednocześnie potrafi też być ostry i wymagający. Ale wszystko to umie wypośrodkować - mówi M. Mastyło.
Opowiada też, że gdy ksiądz Mastalski został rektorem seminarium, uniwersytet przyjął to z bólem, bo było jasne, że w pewnym sensie traci swojego profesora.
- Musieliśmy się jednak z tym pogodzić. A jak będzie teraz? Czy jako biskup ks. Mastalski znajdzie czas na swój uniwersytet? Mamy nadzieję, że tak, bo zawsze, gdy przychodził do nas, wnosił mnóstwo optymizmu. Ma duże poczucie humoru, dystans do samego siebie, do rzeczywistości. Jest też pełen pomysłów - wylicza rzecznik UPJPII.
Wspomina również, że gdy ksiądz profesor przychodził na uczelnię już jako rektor, wszyscy mieli wrażenie, że opowiadając o klerykach, opowiada o swoich dzieciach, na których mu zależy.
Jako rektor seminarium starał się dobrze poznać każdego kleryka Monika Łącka /Foto Gość