Gdy zawodzą ludzkie środki, ratunkiem jest modlitwa. W czwartek w greckokatolickiej cerkwi Podwyższenia Krzyża Świętego będą się modlić wszyscy, którym nie jest obojętny los ofiar konfliktu na Ukrainie.
A on się zaostrza. - Docierają do mnie informacje od znajomych, którzy boją się, że nie wrócą do domu. Żyją w lęku o rodzinę i o przyszłość swojego kraju - mówi organizująca spotkanie Agnieszka Skibińska. - Nasza modlitwa jest prośbą o poprawę ich sytuacji, o to, by w końcu coś się odmieniło, ale jest też okazaniem wsparcia przyjaciołom z Ukrainy - dodaje.
Długotrwały konflikt i wprowadzony stan wojenny stanowią odzwierciedlenie najgorszych obaw i strachu o własną ojczyznę, rodziny i bliskich. Strachu, który towarzyszy codziennie, i nic nie wskazuje na to, że zniknie. W trudnych momentach nie brakuje jednak nadziei na odmianę sytuacji oraz siły pochodzącej od wsparcia drugiego człowieka.
Konflikt na Ukrainie trwa już tak długo, że wielu Polaków się do niego przyzwyczaiło. Nie myślimy na co dzień o tym, co dzieje się po drugiej stronie granicy. - Dlatego trzeba wciąż budzić naszą solidarność. Modlitwa może wiele zmienić. To jest czas, który jednoczy i przynosi uwolnienie - uważa A. Skibińska.
Do udziału w spotkaniu zaproszeni są wszyscy, którym nie jest obojętny los ofiar wojen, zwłaszcza na Ukrainie, i każdy, kto doświadcza lęku o ojczyznę.
Modlitwa odbędzie się w czwartek 6 grudnia o godz. 20 w cerkwi Podwyższenia Krzyża Świętego (ul. Wiślna 11) w Krakowie.