Obraz Jezusa Miłosiernego z sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Kiabakari w Tanzanii trafił do krakowskiej pracowni Katarzyny Dobrzańskiej, gdzie przechodzi gruntowną renowację.
Wizerunek, który od ponad 20 lat wisi w ołtarzu głównym kościoła w dalekiej Tanzanii, powstał w Polsce. Został namalowany na wzór słynnego obrazu Adolfa Hyły. Od tego, pod którym modlą się pielgrzymi z całego świata w krakowskich Łagiewnikach, różni się tylko podpisem. Tam, gdzie Polacy czytają: "Jezu, ufam Tobie", umieszczony jest tekst w suahili: "Yesu nakutumainia".
Obraz ufundował ks. Jan Zając, późniejszy biskup i kustosz sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Łagiewnikach. Został poświęcony jesienią 1997 r. przez kard. Franciszka Macharskiego i trafił do misji w Kiabakari, gdzie posługuje krakowski misjonarz, ks. Wojciech Adam Kościelniak. Kapłan pochodzący z miasta nazywanego stolicą światowego kultu Miłosierdzia Bożego poświęcił się w Tanzanii propagowaniu orędzia o miłosiernej miłości Boga i wybudował sanktuarium Bożego Miłosierdzia. To właśnie w tej świątyni został umieszczony obraz z Polski.
Po raz pierwszy zdjęto go z ołtarza w październiku ubiegłego roku, kiedy to wracający z misji chirurdzy-wolontariusze podjęli się przewiezienia cennego wizerunku do Polski. - Długo się zastanawialiśmy, w czyje ręce powierzyć to dzieło. Obraz trafił ostatecznie do pracowni Katarzyny Dobrzańskiej, która we współpracy z Akademią Sztuk Pięknych będzie prowadziła jego renowację – opowiada Bożena Koczur, prezes wspierającej misję Fundacji Kiabakari.
W ciągu minionych 20 lat obraz wystawiony był na niszczące działanie surowego klimatu Afryki. Pora deszczowa przynosi wilgoć. Pora sucha oznacza piach, kurz i słońce. Dodatkowym problemem okazały się chroniące się w świątyni nietoperze i owady, które przyniosły zanieczyszczenia organiczne. - W Tanzanii nie było szansy na renowację wizerunku. Jest to też kwestia znajomości sztuki konserwacji, która nie jest tam tak rozwinięta, jak u nas. Dzięki temu, że współpracujemy z ASP, mamy dostęp do najnowszych technologii – tłumaczy B. Koczur.
Obraz był transportowany w rolce. Szefowa fundacji widziała go w jego naturalnym otoczeniu, czyli w ołtarzu głównym tanzańskiego sanktuarium. Miała jednak również niepowtarzalną okazję podziwiania go z bliska, po rozwinięciu. - Chciałam być przy tym, jak będzie rozwijany w pracowni. Dzięki temu mogłam zobaczyć każdy detal. Robi niesamowite wrażenie. Jest przepiękny! – opowiada.
W Kiabakari nie zostały puste ramy. Tą samą drogą, tyle że w odwrotnym kierunku, dotarła tam kopia wizerunku, również wykonana w Łagiewnikach. Miejscowi nawet nie zauważyli różnicy. Dlatego konserwatorzy nie muszą się spieszyć. Obraz ma wrócić do sanktuarium jesienią, wraz z kolejną grupą wolontariuszy.
- Mamy czas. Zależy nam na dokładnym oczyszczeniu i przeprowadzeniu gruntownej konserwacji. Będzie potrzebna podbitka pod obraz, by go wzmocnić. Dostanie też nowe krosna, z którymi pojedzie do Kiabakari – wymienia B. Koczur. Renowację finansuje bp Jan Zając, który był kiedyś w Kiabakari i całym sercem wspiera dzieło głoszenia Bożego Miłosierdzia w Afryce.