Podczas dnia otwartego w krakowskim klasztorze oo. dominikanów na odwiedzających czekało wiele atrakcji.
W niedzielę 17 lutego każdy, kto odpowiedział na zaproszenie Dominikańskiego Ośrodka Liturgicznego, mógł posłuchać ciekawych prelekcji, posłuchać pięknej muzyki oraz nauczyć się przydatnych rzeczy.
Najpierw o. Dominik Jurczak OP, dyrektor DOL i liturgista, opowiedział o sztuce sprawowania liturgii i wytłumaczył, dlaczego ars celebrandi nie jest tylko sprawą księdza, ale wszystkich uczestników Mszy św.
Później zaś rozpoczęły się warsztaty z impostacji, czyli usprawniania działania narządów odpowiadających za emisję głosu. Te zajęcia obfitowały w niespodzianki, bo wiele osób myślało, że w ekspresowym tempie nauczą się śpiewać. By jednak śpiewać, trzeba umieć prawidłowo wydobywać dźwięki ze swego wnętrza, a to nie jest takie proste. Zwłaszcza, jeśli prowadzi się siedzący tryb życia, w którym nie brakuje stresu i napięć. Skutek jest taki, że wszystkie mięśnie są wtedy spięte, a głos grzęźnie gdzieś w gardle i daleko mu to ideału. Sposobem na to jest rozluźnianie się, ale i to dobrze jest robić pod okiem fachowca.
Na pewno jest nim Artur Zajt, wykładowca Szkoły Kantorów, który poprosił uczestników warsztatów, by wykonywali skłony, rozciągali mięśnie barku, ramion, brzucha oraz… stawy szczęki. Dopiero po takim przygotowaniu można zacząć śpiewać i przekonać się, że głos brzmi nieco inaczej niż zazwyczaj.
W programie dnia nie zabrakło też oprowadzania po klasztornych krużgankach (ich historię opowiedział br. Piotr Oleś OP) oraz zmierzenia się z problemem "katolipy", czyli zderzenia się wielkiej sztuki i wielkiego kiczu w Kościele.
Brat Jacek Hajnos OP, absolwent ASP, grafik, rzeźbiarz i rysownik, przypomniał, jak zmieniała się sztuka sakralna na przestrzeni 2,5 tys. lat, i postawił odważną tezę, że we współczesności kicz bardzo mocno rozgościł się w Kościele katolickim. Wynika to z wielu przyczyn, m.in. z tego, że księża za mniejsze kwoty kupują figury czy inne elementy wystroju kościołów, zapominając, że świątynia to dom Boży i powinna być piękna. Efekt jest oczywisty i smutny: w kościołach nie brakuje plastiku, a wśród wiernych pojawia się fastfoodowe podejście do religii, które cechuje powierzchowność, a więc brak szukania głębszej relacji z Bogiem.
- W ostatnich latach podejmowałem może nawet kilkaset różnych inicjatyw kulturalnych w Kościele i niejeden raz zderzyłem się z bardzo słabą świadomością adresatów tych przedsięwzięć - wspomina br. Hajnos, twórca Wspólnoty Twórców Chrześcijańskich Vera Icon, przekonując, że prawdziwe piękno jest odbiciem Boga, dlatego sztuka sakralna powinna być piękna, by przyciągała do Stwórcy.
- Znam historie, które dowodzą, że taka właśnie wielka, choć pełna prostoty, sztuka potrafi nawet nawracać. Pewien buddysta tak bardzo zachwycił się katedrą Sagrada Família w Barcelonie, że pod wpływem mocnych estetycznych wrażeń zaczął odkrywać Boga i przyjął katolicyzm. Także jeden z naszych braci przez jakiś czas odwiedzał warszawski kościół na Służewiu. Przychodził tam, podziwiał architekturę i wystrój, które wyciszają i sprzyjają modlitwie. Z czasem spotkał Boga, a to spotkanie miało tak wielką siłę, że dziś jest diakonem w zakonie dominikanów - opowiada br. Hajnos.