Otuleni Tęczowym Kocykiem

– Ten maleńki rożek to odrobina normalności w nienormalnej sytuacji. Bo to nie jest normalne, że rodzice tracą dziecko i muszą się zastanawiać nad jego pochówkiem. Te szatki są dla nich sygnałem: wasze dziecko jest ważne – wyjaśnia sens dziergania i szydełkowania Monika Paś.

Magdalena Dobrzyniak

|

Gość Krakowski 12/2019

dodane 21.03.2019 00:00
0

Jedna z mam pisze na Facebooku: „W styczniu zmarł mój synek. Ciężko było mi znaleźć coś, w czym ładnie by wyglądał. Wiem, jak ciężko jest rodzicom w takich chwilach, dlatego chciałabym ich wesprzeć chociaż w ten sposób”. Chce dołączyć do Tęczowego Kocyka. Inna wyznaje, że straciła swoje dzieci – bliźniaczki urodzone w 5. miesiącu ciąży – 35 lat temu. Nie miała wyjścia, pochowała je w ligninie. Dziś dzierga szatki dla innych maleństw. – „Tęczowymi” nazywamy dzieci zdrowo urodzone po swoim zmarłym rodzeństwie – wyjaśnia małopolska koordynator inicjatywy Joanna Sadowska.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

Czytasz fragment artykułu

Subskrybuj i czytaj całość

już od 14,90

Poznaj pełną ofertę SUBSKRYPCJI

Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
1 / 1
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy