Reklama

    Nowy numer 12/2023 Archiwum

Dać jak najwięcej i wrócić

Rekolekcje Ruchu Światło–Życie w Afryce to projekt ogólnopolski, ale za dużą część spraw organizacyjnych odpowiada Diakonia Misyjna Ruchu Światło–Życie Archidiecezji Krakowskiej. Przygotowania już trwają.

Piotr Stopa pierwszy raz pojechał do Afryki na rekolekcje oazowe w 2015 roku. Miał za sobą doświadczenie misyjne w ruchu świeckich misjonarzy kombonianów. Ewa Korbut w 2018 r. uczestniczyła w afrykańskich rekolekcjach Ruchu Światło–Życie. Pytani o to, do czego nie byli przygotowani, odpowiadają podobnie: „Było zimno”. – Miałam polar, bluzę i kurtkę. Nie sądziłam, że będę musiała nosić to wszystko naraz – mówi Ewa.

Najważniejsza komunikacja

Same rekolekcje – choć odbywają się w Kenii czy Tanzanii – wyglądają podobnie. Trwają 15 dni, których rytm wyznaczają tajemnice Różańca. Takie same są tematy spotkań i formy pracy, doskonale znane oazowiczom: Namiot Spotkania, wyprawy otwartych oczu, spotkania w małych grupach. Różnica jest taka, że szkołę śpiewu zastępuje... szkoła śpiewu i tańca. Taniec jest też zresztą obecny na będącej centralnym punktem każdego dnia Mszy św. Jest więc, jak mówi E. Korbut, „tak samo, ale trochę inaczej”.

Trochę inaczej muszą się też przygotować animatorzy wyjeżdżający do Afryki na rekolekcje. Jest dopiero marzec, ale ci, którzy jadą po raz pierwszy, już powinni myśleć np. o odpowiednich szczepieniach. Jak podkreśla P. Stopa, oprócz załatwień dotyczących ośrodka rekolekcyjnego czy ustaleń z misjonarzami i kapłanami diecezjalnymi, bardzo ważny jest kontakt z samymi uczestnikami rekolekcji. Chodzi m.in. o zachęcanie ich do kontynuowania formacji w ciągu roku. – Do części z nich możemy dotrzeć bardzo prosto, ale z niektórymi – przez zmiany numerów telefonów, brak internetu – bardzo trudno utrzymać kontakt – opowiada Piotr.

Bywa ciężko

Na początku marca w Krakowie spotkali się animatorzy, którzy chcieliby poprowadzić rekolekcje w Afryce. Oprócz wymiaru duchowego – Mszy św., modlitwy – były też konferencje poświęcone Kenii i Tanzanii. Bardziej doświadczeni opowiadali o miejscach, w których odbywają się nauki, szczegółach organizacyjnych, dzielili się swoimi świadectwami. Jak wspomina P. Stopa, przygotowującym się do wyjazdu chciał uświadomić, że „Afryka to kontynent, a nie kraj”. – Sama Kenia, która jest mniej więcej wielkości Francji, jest bardzo zróżnicowana i klimatycznie, i kulturowo – mieszka tam ok. 40 grup etnicznych, z których każda ma swój język, swoją kulturę – mówi animator.

Uczestnicy spotkania pytali m.in. o to, czy na miejscu można dogadać się po angielsku, czy jest bezpiecznie, co spakować, czy rekolekcje wyglądają tak jak w Polsce. – Staraliśmy się powiedzieć też o tym, że bywa ciężko. Mówiliśmy o wycieńczeniu emocjonalnym, z którym trzeba się zmierzyć – wspomina E. Korbut. Przy okazji swoich rekolekcji odwiedziła m.in. slumsy i szkołę-sierociniec, w której przebywa 400 dzieci. – Jedyne, co możemy im dać, to nasz czas i uwaga. Pojawia się poczucie bezsilności, że nic przez te 3 czy 4 dni nie zdziałamy, że zostawiamy ich w tej sytuacji, w jakiej są – opowiada Ewa.

– Nie uważam się za bardzo emocjonalną osobę, ale to, co przepłakałam w Afryce, to moje – mówi. Dodaje, że była to próba, ale i motywacja, by dać od siebie jak najwięcej i wrócić. Kolejne wspólne spotkanie w Krakowie zaplanowano na maj. Wcześniej animatorzy będą się spotykali w swoich diecezjach – oprócz Krakowa także w Białymstoku, Lublinie i Rzeszowie.

Uniwersalny charyzmat

Judyta Sowa, która w rekolekcje w Afryce jest zaangażowana od samego ich początku, czyli od 2014 roku, podkreśla, że charyzmat Ruchu Światło–Życie doskonale trafia do uczestników z Kenii czy Tanzanii. Wspomina ankietę, która została przeprowadzona właśnie po tych pierwszych rekolekcjach. W odpowiedzi na pytanie, co było najważniejsze, pojawiły się wszystkie elementy oazowej formacji. – Różne osoby wymieniały różne aspekty, ale wybrzmiało wszystko – mówi Judyta. Pamięta też spontaniczny dwu–trzygodzinny taniec, który zakończył przyjęcie Chrystusa jako osobistego Pana i Zbawiciela (to element rekolekcji I stopnia).

– Zrobiliśmy procesję, wszystko, co miało być, nagle oni wzięli bębny, zaczęli tańczyć. To nie było planowane, to było w nich – mówi animatorka. Ze wzruszeniem opowiada też o zeszłorocznym przyjęciu nowych członków Krucjaty Wyzwolenia Człowieka. Będący już w KWC podczas specjalnego nabożeństwa modlą się z rękami wyciągniętymi nad tymi, którzy składają swoje deklaracje. – Gdy zobaczyłam szpaler, w którym było więcej osób stamtąd niż nas, animatorów, to się popłakałam – mówi Judyta. – Dla mnie ten charyzmat jest uniwersalny i nadaje się po prostu wszędzie – zapewnia.

Misyjne ożywienie

Dlaczego animatorzy, zamiast pojechać na turnusy diecezjalne, decydują się na wyjazd aż do Afryki? Paulina Świeżowska, która w tym roku chce pojechać tam po raz pierwszy, mówi: – Nie będę prowadziła grupy, ale pomagała w opiece nad dziećmi. Tym zajmuję się teraz w pracy i po prostu to kocham. To coś cudownego, że będę mogła komuś pomóc. Piotr Stopa przyznaje: – Często jeżdżę wcześniej niż pozostali animatorzy, żeby coś przygotować. Widzę, jak duża jest tęsknota, jak bardzo ludzie dopytują, kiedy będą następne rekolekcje, chcą kontynuować formację. To dodatkowa motywacja, bo to kwestia naszej odpowiedzialności. Nie możemy tych ludzi zostawić. Oni pragną Boga, widzą owoce formacji oazowej w swoim życiu i bardzo chcą ją kontynuować. Judyta Sowa przekonuje, że taki wyjazd to odpowiedź na słowa Jezusa: „Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody”. – Ja to traktuję jako powołanie misyjne i mam poczucie „bycia na misjach” od tych 5 lat, chociaż jestem przecież głównie w Krakowie – mówi.

– Moim marzeniem jest, by każdy katolik pojechał chociaż na chwilę na misje – dodaje. Przypomina też list z Boliwii sł. Bożego ks. Franciszka Blachnickiego, założyciela Ruchu Światło–Życie, w którym pisał m.in., że dopóki oaza nie powstanie tam, w Ameryce Południowej, nie rozwinie się w Polsce. Taką zależność widać dzisiaj. – Mam wrażenie, że są osoby, które odeszły z Ruchu, bo nie widziały swojego miejsca w oazie. I właśnie wyjazd na misje pozwolił im na tyle zakochać się w tym charyzmacie, że po powrocie ożywiają się już tutaj, w Polsce – podsumowuje J. Sowa. Członków Diakonii Misyjnej Ruchu Światło–Życie Archidiecezji Krakowskiej można zaprosić do swojej parafii z pokazem zdjęć i opowieściami z afrykańskich rekolekcji. Można ich także wesprzeć finansowo, wpłacając pieniądze na konto Stowarzyszenia „Diakonia Ruchu Światło–Życie” z dopiskiem: „Cele statutowe – misje Kenia i Tanzania”. Szczegóły na: krakow.oaza.pl.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Wyraź swoją opinię

napisz do redakcji:

gosc@gosc.pl

podziel się

Reklama

Zapisane na później

Pobieranie listy