W Niedzielę Palmową wierni zobaczyli dwie pierwsze sceny: "Wjazd Jezusa do Jerozolimy" oraz "Wypędzenie przekupniów".
Kilka tysięcy osób 14 kwietnia wypełniło kalwaryjskie wzgórze. - Nie da się w łatwy sposób odpowiedzieć na pytanie dlaczego tu jestem, dlaczego ciągle tu przyjeżdżam. To misterium trzeba przeżyć, każdy osobiście. Dopiero wtedy się zrozumie, co tak naprawdę tu przyciąga. Albo raczej: Kto przyciąga - stwierdza pan Marek.
W misterium uczestniczy w tym roku co najmniej po raz 30. Pierwszy raz przyjechał jako młody chłopak, a dziś przyjeżdża już ze swoimi wnukami. - Chcę, żeby i one pokochały to miejsce. Żeby zobaczyły wszystko to, w co wierzą ich dziadkowie i rodzice. Jeśli od małego będą nasiąkać klimatem Kalwarii, to - mam nadzieję - ich wiara będzie mocna. Z biegiem lat zawsze będą też miały przed oczami to, o czym słyszy się w kościele. Bo co innego tylko słyszeć, a co innego zobaczyć Jezusa - dziś wjeżdżającego na osiołku, a za kilka dni ubiczowanego - tłumaczy.
Rzeczywiście. Kleryk z WSD oo. bernardynów wcielający się w rolę Chrystusa, robi na widzach misterium ogromne wrażenie. - To jest Jezus idealny - tak bardzo pasuje do tej roli, że mógłby pewnie zagrać też w kinowym filmie opowiadający o Męce Chrystusa. Nie tylko jest świetnie ucharakteryzowany, ale też znakomicie gestykuluje, a mówi tak, że trudno nie wziąć sobie jego słów do serca - nie ma wątpliwości Agnieszka. - Wszyscy bracia, którzy przygotowują to wielkie widowisko wzmacniające wiarę zasługują na uznanie, ale Jezus jest szczególnie dobrze dobrany do roli - dodaje.
Podczas dwóch pierwszych scen misterium Jezus przypomniał wiernym m.in. o tym, że jeśli nie staną się jak dzieci, nie wejdą do Królestwa Niebieskiego, i o tym, że nikt z nas nie jest bez winy, więc nikomu nie wolno rzucać w bliźniego kamieniem oskarżeń.
Homilię po "Wjeździe Jezusa do Jerozolimy" wygłosił zaś kustosz kalwaryjskiego sanktuarium, o. Konrad Cholewa OFM. Jak zauważył, gdy jedni entuzjastycznie wołali: "Hosanna Synowi Dawidowemu", drudzy już czyhali na Jego życie, bo godził w ich interesy, wykazywał ich błędy i dla wielu stawał się wiarygodnym przewodnikiem.
- To odsłania też prawdę o współczesnym człowieku: tłum ludzi ściele dziś szaty i potrząsa palmami, i ten sam tłum wykrzyczy niebawem: na krzyż z nim! - mówił o. Cholewa. Jego zdaniem sposób, w jaki faryzeusze zmanipulowali tłum, by osiągnąć swój cel, nie zmienia się i dziś. W tłumie człowiek potrafi bowiem powiedzieć: "Robię tak, bo wszyscy, albo przynajmniej większość, tak robią". - A przecież każdy ma być mądry, odpowiedzialny, bo jest powołany do dobra, prawdy i miłości. Dlatego w Kościele nie mówimy o tłumie, ale o wspólnocie, i potrzebujemy siły oraz odwagi, by ją budować. By stanąć przeciw głupocie, bronić wiary i wartości, umieć zaświadczyć inaczej, niż tłum, głosić Ewangelię. Tę siłę daje tylko Jezus, lecz diabeł i dziś, tak samo jak i wtedy, chętnie sięga po podziały, nienawiść, agresję - podkreślał kustosz sanktuarium.
W Wielką Środę - o godz. 20.00 będzie można zobaczyć kolejne dwie sceny misterium: "Ucztę u Szymona" i "Zdradę Judasza". W Wielki Czwartek o godz. 13 zaplanowano Gorzkie Żale, po których zaprezentowana zostanie scena "Umycie nóg apostołom". Po niej rozpocznie się procesja do pałacu Kajfasza, gdzie odbędzie się scena "Wieczorny sąd u Kajfasza". W Wielki Piątek o godz. 6 zacznie się "Poranny sąd u Kajfasza", a o godz. 8, po "Dekrecie u Piłata", będzie można wysłuchać homilii abp. Marka Jędraszewskiego. Chwilę później odbędzie się Droga Krzyżowa, która zakończy się Liturgią Wielkiego Piątku przy kościele Ukrzyżowania.
Posłuchaj całej homilii o. Konrada Cholewy OFM: